Urząd Komunikacji Elektronicznej nie miał prawa regulować taryf detalicznych za Neostradę oferowaną przez Telekomunikację Polską - uznał Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Zdaniem sędziów, UKE swoją decyzją złamał unijne prawo telekomunikacyjne.
Spór dotyczy głośnych kar, nakładanych przez UKE na Telekomunikację Polską w związku z cenami Neostrady i żądanie przedstawienia do zatwierdzania cenników za tę usługę. Głównym punktem spornym była opłata za utrzymanie łącza - wyższa, niż w przypadku takiego samego łącza używanego tylko do połączeń telefonicznych.
Prezes UKE Anna Streżyńska wymierzyła wtedy Telekomunikacji Polskiej cztery kary finansowe w łącznej wysokości 400 tysięcy złotych.
TP SA znalazła sojusznika w Brukseli
Telekomunikacja Polska najpierw walczyła na salach sądowych w Polsce, m.in. kwestionując legalność wyboru Streżyńskiej na funkcję prezesa UKE. Później poskarżyła się Komisji Europejskiej - i znalazła tam zrozumienie. Bruksela zaskarżyła decyzję polskiego UKE do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
W ciągnącym się od 2007 roku sporze z KE, UKE argumentował, że chce walczyć z monopolistycznymi praktykami, otworzyć rynek internetu szerokopasmowego na konkurencję i zapewnić Polakom tani dostęp do tej usługi.
Komisja Europejska odpowiadała, że walka z monopolistą jest godna poparcia, ale musi się odbywać zgodnie z unijnymi przepisami, a uciekanie się do ingerencji na poziomie detalicznym powinno być ostatecznością.
Unijne prawo nie przewiduje, że dostęp do internetu szerokopasmowego jest "usługą regulowaną" - podkreślała KE.
Bruksela uznała argumenty TP SA
Trybunał przychylił się do stanowiska Komisji Europejskiej, która uważała, że UKE nie ma prawa regulować taryf detalicznych za usługi szerokopasmowego dostępu do internetu bez uprzedniej analizy rynku.
Sędziowie uznali, że obowiązki nałożone przez UKE na Telekomunikację Polską od maja 2006 r., dotyczące zatwierdzania detalicznych taryf za internet oraz ich ustalania na podstawie kosztów świadczenia tych usług, nie są utrzymaniem istniejących obowiązków, lecz stanowią nowe obowiązki nałożone na operatora. Tymczasem, zgodnie z prawem UE, wolno je nakładać wyłącznie po przeprowadzeniu w należyty sposób analizy rynkowej. Takiej zaś UKE nie przeprowadził.
Odrzucono argument, że chodzi o środki tymczasowe w rozumieniu dyrektywy ramowej UE. Odpowiednie przepisy dotyczą wyłącznie taryf za korzystanie ze stacjonarnej publicznej sieci telefonicznej oraz z usług publicznej telefonii stacjonarnej, nie zaś za dostęp do internetu.
Przepisy sprzed wejścia go UE nie mają zastosowania
Sędziowie nie zgodzili się z Polską, która przed Trybunałem twierdziła, że obowiązki dotyczące detalicznych usług szerokopasmowego dostępu do internetu zostały ustanowione na podstawie krajowych przepisów istniejących przed wejściem w Polsce w życie unijnych dyrektyw wraz z przystąpieniem do UE 1 maja 2004.
Trybunał podkreślił, że od czasu wejścia w życie wspólnych ram regulacyjnych UE, dotyczących łączności elektronicznej, krajowe organy regulacyjne, takie jak UKE, muszą przestrzegać określonych w nich procedur, takich jak procedura analizy rynkowej. Analizy rynkowe mają wykazać, że takie czy inne krajowe regulacje rynku telekomunikacyjnego służą dotrzymaniu kroku zmianom na rynku, są stosowane jedynie w przypadku braku konkurencji i nie przynoszą szkody konsumentom.
- Fakt, że, mając na względzie kontrolę kosztów utrzymania łącza, UKE uznał, iż ma obowiązek dokonania takiej regulacji, nie jest wystarczający, aby uznać, że obowiązki regulacyjne wchodzą w zakres wspólnych ram regulacyjnych - podkreślił Trybunał.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24