Google w wielu krajach wciąż zmaga się z oporami przeciwko swej usłudze Street View, pozwalającej na wirtualne spacery ulicami miast i miasteczek. Twardo jednak broni swego pomysłu i wciąż inwestuje ogromne pieniądze, fotografując kolejne miejsca. Wiadomo już, jak zamierza te pieniądze odzyskać. Oczywiście - na reklamie.
Sfotografowane są już miliony miejsc - od uliczek maleńkich miejscowości po arterie wielkich metropolii. Obecnie Street View obejmuje 24 kraje. Najnowszy to Niemcy, gdzie na razie można oglądać ulice 20 miast. Mimo kontrowersji, oskarżeń o naruszanie prywatności i sądowych pozwów Google nie ustaje - i wciąż inwestuje.
Wiadomo było, że jakoś ta inwestycja musi się zwrócić, jednak specjaliści nie byli zgodni, na czym właściwie Google zamierza zarobić. Wyjaśnienie znajduje się w przyznanym właśnie koncernowi z Mountain View patencie, a właściwie serii patentów. Chodzi o pomysł oprogramowania, które automatycznie rozpoznaje na zdjęciach powierzchnie reklamowe - i w te miejsca potrafi "wstawić" własne treści.
Powierzchnie reklamowe to nie tylko bilboard na ścianie, ale i np. witryna w kinie, wystawa sklepu, okno restauracji. Oznacza to, że oglądając panoramę ulicy w Street View będziemy mogli zobaczyć aktualny repertuar kina, informację o dzisiejszej promocji w sklepie, albo gorące menu knajpy. O ile oczywiście ich właściciele zechcą gigantowi za tę usługę zapłacić...
Kto wie czy wręcz nie będą musieli. Bo jeśli ktoś nie zechce opłacić własnej reklamy we własnym oknie (dokładniej: w zdjęciu własnego okna), to może się okazać, że ukaże się tam oferta konkurenta.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu