W dół, w górę i znowu w dół - pierwsza sesja tygodnia na Wall Street przyniosła amerykańskim inwestorom sporo emocji. Ostatecznie indeksy za oceanem straciły po około dwóch i pół procent.
Indeks Dow Jones stracił na zamknieciu 2,63 proc., zaś Nasdaq 2,29 proc.
Optymizmu nie przyniosły efektu weekendowego szczytu G20 w Waszyngtonie. Uczestnicy mówili wprawdzie o osiągniętym kompromisie, ale nie przełożyło się to na giełdowe wzrosty.
Zamiast tego inwestorzy patrzyli między innymi na rynki azjatyckie, zwłaszcza Japonię, która weszła w recesję. Kraj Kwitnącej Wiśni dołączył do Hong Kongu, Włoch i Niemiec.
Największym negatywnym zaskoczeniem dla Wall Street były jednak doniesienia bankowego giganta Citi Group, który zapowiedział zwolnienie 53 tysięcy pracowników na całym świecie. Akcje Citi potaniały o 6,6 procent do najniższego poziomu od maja 1996 roku.
Tracił także największy amerykański producent aluminium, koncern Alcoa. Spółka straciła 11 procent po tym jak szwajcarski bank UBS obniżył rekomendację dla tej firmy.
Źródło: TVN CNBC Biznes