Francuscy robotnicy z zakładów metalowych przetrzymują od środy czterech menedżerów skandynawskiej grupy Akers. Domagają się wyższych odpraw.
Francuski minister przemysłu Christian Estrosi skrytykował w czwartek działania robotników we Fraisses w regionie Rodan-Alpy, przypominające zeszłoroczne przypadki "bossnappingu" - przetrzymywania szefów przez załogi protestujące przeciwko posunięciom firmy. Estrosi wezwał do szybkiego zakończenia sporu.
- Nie może być powrotu do dialogu, dopóki menedżerowie nie odzyskają pełnej wolności - zaznaczył w oświadczeniu minister, określając przetrzymywanie przedstawicieli kadry zarządzającej jako nieodpowiedzialne.
W środę rozmowy na temat odpraw dla zwalnianych pracowników załamały się. Robotnicy uwięzili dyrektora francuskiej filii koncernu, dyrektora zakładów we Fraisses i dwóch dyrektorów ds. zasobów ludzkich - poinformowała rzeczniczka Akers Christine Baudelaire. Podała, że robotnicy czterem dyrektorom przynieśli jedzenie i wodę, ale parokrotnie budzili ich w nocy.
Szwedzi nie chcą negocjacji
Podjęte w czwartek rano rozmowy znowu załamały się. Jak powiedział menedżer z Fraisses, Laurent Dousselin, kierownictwo koncernu w Szwecji nakazało im zerwanie negocjacji. - Nie możemy kontynuować w tych warunkach, ponieważ jesteśmy przetrzymywani od niemal 24 godzin. Po drugie nie mamy takiego samego pola manewru, jaki byśmy mogli mieć, nawet jeśli to pole samo w sobie nie jest duże - powiedział.
Według związków zawodowych porywanie i przetrzymywanie szefów jest protestem ostatniej szansy, jaki w przeszłości pomógł w uzyskaniu znaczących ustępstw ze strony międzynarodowych koncernów.
Akers w listopadzie informował o planach zamknięcia zakładów we Fraisses połączonego z likwidacją 117 miejsc pracy.
Robotnicy domagają się odpraw w wysokości 30 tys. euro. Firma proponowała im trzykrotnie mniejsze. Spór dotyczy również długości okresu wypowiedzenia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu