Ceny towarów i usług w grudniu wzrosły o 4,6 proc. w porównaniu z tym samym okresem przed rokiem, a w porównaniu z listopadem 2011 r. o 0,4 proc. - podał GUS. Taki poziom inflacji nie jest zaskoczeniem - spodziewała się go większość ekonomistów.
"Największy wpływ na wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w grudniu miał wzrost opłat związanych z mieszkaniem (o 1,55 pkt proc.), cen żywności (o 1 pkt proc.), opłat w zakresie transportu (o 0,83 pkt proc.) oraz związanych ze zdrowiem (o 0,39 pkt proc.). Niższe ceny odzieży i obuwia obniżyły ten wskaźnik o 0,11 pkt proc." - napisał GUS w komentarzu.
Jeszcze w listopadzie ceny rosły szybciej - w tempie 4,8 proc. Średnioroczny wskaźnik inflacji CPI (zmiana cen towarów i usług) w 2011 r. wyniósł 4,3 proc.
Poziom 4,6 proc. z grudnia to wciąż na tyle dużo, by Rada Polityki Pieniężnej na razie wstrzymała się z obniżką stóp procentowych.
Z ankiety TVN CNBC wynika, że średnioroczna inflacja w 2012 roku wyniesie 3,4 proc. Cel NBP to 2,5 proc. z możliwym odchyleniem o jeden punkt procentowy.
"Jest to problem"
Dzisiejsze dane o wzroście cen skomentował już minister finansów Jacek Rostowski. - Jeśli chodzi o inflację to jest to problem, ale wynikający z sytuacji na rynkach światowych. Za poziom inflacji w Polsce odpowiada NBP, ja mam do niego w tej kwestii pełne zaufanie - powiedział dziennikarzom.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC