W środę Komisja Europejska przedstawi propozycje zmian prawa, aby wzmocnić zarządzanie gospodarcze i dyscyplinę budżetową Unii Europejskiej. Niesubordynowane kraje strefy euro muszą liczyć się z nowymi sankcjami. Dla całej UE będą rekomendacje, by uzależniać wydatki publiczne od wzrostu PKB.
- Pewne propozycje muszą być tylko dla strefy euro, bo nie mamy podstawy prawnej, by były wiążące dla wszystkich członków UE - powiedział w poniedziałek rzecznik komisarza ds. walutowych Olli Rehna, Amadeu Altafaj Tarido.
Od czasu kryzysu greckiego w UE toczy się dyskusja, jak zmusić kraje do większej dyscypliny budżetowej. Niemiecki pomysł wprowadzenia nowych sankcji dla krajów, które niewystarczająco redukują dług i deficyt publiczny, ogólnie został przyjęty przez partnerów w UE, ale zdaniem prawników wymaga zmiany traktatu UE.
Jedynie wprowadzenie sankcji dla strefy euro nie wymaga zmiany traktatu. Dlatego, wykorzystując art. 136 traktatu odnoszący się wyłącznie do unii walutowej, KE ma zaproponować w środę, by można było żądać od krajów euro złożenia nieoprocentowanego karnego depozytu, który UE odmrażałaby po powrocie do właściwej polityki gospodarczej.
Zgodnie z nieoficjalnymi przeciekami prasowymi, te depozyty miałyby wynosić nawet do 0,2 proc. PKB płaconych za wyłamywanie się z planów redukcji deficytu oraz długu publicznego.
Według niemieckiego dziennika "Handelsblatt", w środę KE przedstawi też propozycję, jak zapewnić trzymanie w ryzach wydatków publicznych. Gazeta pisze, że Rehn zarekomenduje krajom wprowadzenie do polityki budżetowej nowej zasady, by wydatki publiczne nie rosły w danym kraju szybciej niż jego PKB. Powołując się na dokument KE, dziennik pisze, że kraje, które złamią dyscyplinę budżetową byłyby zmuszane do ograniczenia wzrostu wydatków do poziomu "wyraźnie niższego" niż poziom wzrostu PKB.
Pomysł Rehna przypomina nieco polską propozycję reguły wydatkowej. Polegać ma na tym, że wydatki elastyczne budżetu będą rosły w tempie nie wyższym niż 1 proc. ponad stopę inflacji rocznie.
Nie wiadomo, jak na te propozycje KE zareagują ministrowie finansów państw UE, którzy w poniedziałek spotykają się w Brukseli w ramach grupy task force pod przewodnictwem szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, by dyskutować właśnie na ten temat: jak wzmocnić dyscyplinę budżetową i zarządzanie gospodarcze w UE.
Minister finansów Niemiec Wolfgang Schauble w liście z 23 września do swych odpowiedników w innych krajach UE kolejny raz zaapelował o surowe sankcje polegające na zamrażaniu subwencji unijnych (np. rolnych) dla niesubordynowanych krajów. "Będę wdzięczny za poparcie moich pomysłów ostrzejszych sankcji" - napisał w liście cytowanym przez AFP Schauble. Niemiec nalega też na "automatyczny" charakter sankcji, zgodnie z zaproponowaną przez Rehna zasadą "odwróconej kwalifikowanej większości głosów". To oznacza, że kwalifikowana większość byłaby niezbędna do zablokowania sankcji, a nie do ich uruchomienia.
Kilka państw, jak Francja, Włochy, Belgia jest przeciwnych automatycznemu charakterowi sankcji. Paryż nie chce też, by sankcje obejmowały fundusze rolne.
- Polska jest rzecznikiem możliwie szybkiego wprowadzenia mechanizmu, który będzie dyscyplinował finansowo całą UE. Jesteśmy jednym z tych krajów, który bardzo twardo stawia potrzebę zbudowania tego mechanizmu dla całej UE, a nie tylko strefy euro i ten punkt widzenia jest szanowany, chociaż wszyscy podkreślają potrzebę jednak budowania dwóch etapów - mówił na ostatnim szczycie UE 16 września w Brukseli premier Donald Tusk.
Na razie z wielu zapowiadanych reform udało się przyjąć tylko tzw. europejski semestr, czyli procedurę sprawdzania co roku wiosną w Brukseli projektów budżetów narodowych, zanim zostaną one przyjęte przez parlamenty. Cały pakiet reform budżetowych UE powinien zostać przyjęty przez przywódców państw UE na szczycie UE w październiku.
Źródło: PAP, tvn24.pl