Fed może zacząć podnosić stopy procentowe dopiero wtedy, gdy ożywienie w gospodarce będzie trwałe, a inflacja zbliży się do 2 procent - taką opinię wygłosił przed komisją Kongresu szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke. W jego opinii na razie drożejące surowce nie zagrażają amerykańskiej gospodarce, ale sytuacja może się zmienić, jeśli wysokie ceny ropy naftowej utrzymają się przez dłuższy czas.
W związku z tym - jak dał do zrozumienia Bernanke - amerykański bank centralny nie zmieni na razie swej luźnej polityki monetarnej, tj. utrzymania niskich stóp procentowych, i stymulowania wzrostu gospodarki przez wykup od banków obligacji skarbowych USA.
Wypowiedź szefa Fed spowodowała natychmiastowy spadek dolara i ostrą zniżkę na giełdzie akcji na Wall Street.
Wskaźnik Dow Jones dołował w wtorek po południu o około 160 punktów, podobnie jak pozostałe główne indeksy - Nasdaq i S&P.
Gospodarka USA - jak przewiduje prezes Rezerwy Federalnej - wzrośnie w tym roku o 4 procent, czyli bardziej niż poprzednio przewidywano. Ryzyko deflacji - kontynuował - już się zmniejszyło. Jednak bezrobocie, obecnie wynoszące 9 procent, będzie się - jego zdaniem - utrzymywało na wysokim poziomie.
Trudna sytuacja na rynku pracy - według szefa Fed - uzasadnia przede wszystkim stymulowanie wzrostu przez wykup z banków setek miliardów dolarów w bonach skarbowych. Ma to się przyczynić do obniżenia stóp procentowych na dłuższą metę.
Źródło: TVN CNBC, PAP