Zła sytuacja polskich finansów publicznych, to według Leszka Balcerowicza konsekwencja wieloletnich zaniechań ich naprawy. Co więcej, nie dość, że nikt się tego nie podejmuje, to większość ekip rządzących jeszcze im szkodzi.
- Plan Jerzego Hausera (ministra finansów w rządzie Leszka Millera) był ostatnim poważnym planem naprawy finansów publicznych. Potem było już tylko dalsze psucie: ulgi prorodzinne, becikowe itd. - uważa Balcerowicz. - Czas najwyższy, żeby opinia publiczna rozliczyła rządzących - radzi ekonomista.
Już wiemy, że jesteśmy słabi. Co dalej?
- Kryzys obnażył całą naszą słabość. Ale nawet bez niego z takim ogromnym fiskalizmem Polska nie byłaby wstanie nadgonić Zachodu - uważa Balcerowicz.
Co więc zrobić, by naprawić finanse kraju? - Według mnie trzeba przedstawić społeczeństwu, jaka jest najlepsza strategia dla rozwoju gospodarczego i gdyby ta strategia, moim zdaniem polegająca na reformie wydatków, została politycznie zablokowana, to wtedy pozostałoby niebezpieczeństwo, że dług publiczny tak wzrośnie, że naruszy się konstytucje. I kto za to będzie odpowiadał? Ten, kto zablokował - uważa Balcerowicz.
Tym kimś ma być prezydent. Już wcześniej minister finansów Jacek Rostowski apelował w mediach do Lecha Kaczyńskiego by swoim wetem "nie szkodził działaniom naprawczym, które chce prowadzić rząd".
Jak ratować kasę państwa?/TVN24
Balcerowicz wskazuje też drogę, którą poszedłby, gdyby był na miejscu Jacka Rostowskiego czy premiera Donald Tuska. - Nie podwyższałbym podatków, jeżeli tylko mógłbym ograniczać wydatki - powiedział Balcerowicz. A gdyby nie mógł, to by prywatyzował. - Czas działa na niekorzyść spółek będących pod kuratelą państwa, m.in. dlatego, że działa tam karuzela stanowisk niekorzystna dla tych spółek - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24