19 mln zł na kampanię i tylko 27 mandatów. SLD była najmniej efektywnie wydającą pieniądze partią, która dostała się do parlamentu. Jak wyliczyliśmy, jeden mandat Sojuszu kosztował aż 704 tys. zł. Dla porównania Ruch Palikota za jedno miejsce w Sejmie zapłacił jedynie 25 tys. zł.
Wynik SLD w tych wyborach był porażką nie tylko polityczną, ale także finansową. Partia wydała na kampanię aż 19 mln zł, a zdobyła zaledwie 8,2 proc. poparcia, co przekłada się na 27 mandatów. Oznacza to, że każde miejsce w Sejmie kosztowało ją aż 704 tys. zł.
Mistrzem optymalizacji wydatków w tej kampanii okazał się Ruch Palikota. Z budżetem na poziomie 1 mln zł zdobył 10 proc. poparcia i 40 mandatów. Koszt jednego miejsca w parlamencie - 25 tys. zł. To aż 28 razy mniej niż w przypadku Sojuszu.
Znacznie słabiej wypadli ludowcy. 12 mln zł wydanych na kampanie pozwoliło im zdobyć 8,4 proc. głosów i 28 miejsc w Sejmie. Każdy z foteli w sali plenarnej na Wiejskiej kosztował zatem PSL niemal 430 tys. zł.
Lepiej wypadła zwycięska Platforma. 29 mln zł na kampanię i 206 zdobytych miejsc, oznacza, że partia Tuska na jeden mandat wydała ok. 141 tys. zł.
PiS na kampanię wydało 21 mln zł. Zdobyło 158 mandatów - każdy za niemal 133 tys. zł.
Głos za grosze
Dzisiejszy "Puls Biznesu" wylicza też ile poszczególne partie kosztował jeden głos wyborczy. Na czele tej listy jest oczywiście Palikot, który by zdobyć jeden głos musiał wydać zaledwie 70 gr. W przypadku PiS ten wskaźnik to 4,9 zł, PO - 5,2 zł, a PSL - 10 zł. Na szarym końcu Sojusz, który na każdy głos wydał aż 16,7 zł.
Źródło: "Puls Biznesu", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl