Nielegalny proceder ma się dobrze i w internecie można bez trudu znaleźć mnóstwo ofert o sprzedaży punktów karnych. Taki handel może skończyć się nawet wyrokiem więzienia.
Cały mechanizm wygląda tak: właściciel pojazdu, który został zarejestrowany przez fotoradar ma obowiązek wskazać, kto w tym momencie siedział za kierownicą. Jeżeli tego nie zrobi, punkty zostają zapisane na jego konto. Często właściciel auta stara się uniknąć karnych punktów i szuka kogoś, kto przyjmie je na siebie, oczywiście za odpowiednią opłatą.
Karne punkty
Wielu kierowców, nad którymi zawisło widmo utraty prawa jazdy, może szukać ratunku w kursach organizowanych przez Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego. Na spotkaniach w obecności policjanta i psychologa uczestnicy raczeni są potężną dawką drastycznych materiałów i zdjęć z wypadków drogowych. Taki sposób na uchowanie prawa jazdy jest czasochłonny, wymagający ale raz na pół roku pozwala zredukować liczbę punktów o 6.
Kierowcy szukają jednak drogi na skróty i prostych metod, które uchronią ich od utraty punktów. W Internecie roi się od ogłoszeń o treści: „przyjmę na siebie mandat karny wraz z kosztami”. Koszt przejęcia jednego punktu waha się w granicach 100 do 200 zł. Alternatywną wersją „sprzedaży” punktów karnych jest wskazanie danych kierowcy spoza Unii Europejskiej. Jak się okazuje, obywatele Ukrainy wyceniają takie usługi jeszcze taniej.
To jednak nielegalny proceder. W świetle polskiego prawa taki handel może się skończyć nawet odsiadką w więzieniu. Wymuszenie poświadczenia nieprawdy, to przestępstwo z art. 272 Kodeksu Karnego i podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.
Prawo jazdy po nowemu. Zmiany dla początkujących kierowców:
Autor: jt//ms / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock