Biegli rewidenci analizują duże firmy i organizacje pozarządowe. Jak podaje "Rzeczpospolita", rząd chce, by raporty i dokumentację przekazywali do Polskiej Agencji Nadzoru Audytowego (PANA). Wówczas znalazłyby się w niej wszystkie poufne informacje z działalności prywatnych przedsiębiorstw - o cenach, marżach czy planach inwestycyjnych.
Jak podaje "Rzeczpospolita", po wprowadzeniu nowych przepisów rewidenci mieliby przekazywać państwu wszystkie pilnie strzeżone tajemnice prywatnych firm i fundacji. Obowiązkowi audytowemu podlega obecnie około 42 tysiące podmiotów, ale wiele dodatkowych poddaje się mu dobrowolnie. Rewidenci mieliby przekazywać nie tylko dane aktualne, ale także z ostatnich ośmiu lat wstecz.
Inwigilacja wprowadzona po cichu
"Władze chcą wprowadzić nowy obowiązek bez rozgłosu, przy okazji wprowadzania przepisów o elektronizacji urzędów" - pisze "Rzeczpospolita" i podaje, że już dziś PANA ma możliwość weryfikacji pracy biegłego rewidenta za pomocą procedury kontrolnej. Takie dodatkowe rozszerzenie wydaje się być zbędne.
Także rewidentom nie podoba się ten pomysł. - Nie konsultowano z nami tych propozycji - zastrzega Kamil Jesionowski, prezes Krajowej Rady Biegłych Rewidentów w rozmowie z gazetą. Zwraca uwagę, ze jeśli pojawiały się przypadki, że firmy audytorskie nie przekazywały agencji akt na jej żądanie, to były one marginalne. - Obowiązek dostarczania akt po każdym badaniu jest zatem nieuzasadniony - twierdzi Jesionowski.
"Powinno się zaprzestać dalszych prac"
Audytorzy zwracają uwagę, że dostarczanie państwowej instytucji wszystkich danych, o których mowa w projekcie, zwiększy niebezpieczeństwo wykorzystania ich do różnych celów. Także tych, które nie będą związane z samym audytem.
- Jeśli zgromadzona w jednym miejscu wiedza dotycząca badanych firm i organizacji społecznych będzie narażona na dostęp wielu instytucji państwowych bez zgody sądu, a cele gromadzenia tej wiedzy nie zostały jasno uzasadnione, to nasi klienci mogą zaprzestać udzielania nam niektórych informacji. A to zaszkodzi jakości audytu - mówi Jesionowski w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
W ocenie Adriana Zwolińskiego, dyrektora departamentu rynku finansowego w Konfederacji Lewiatan, nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia dla gromadzenia takiej ilości danych wrażliwych w jednym miejscu. - Powinno się zaprzestać dalszych prac nad tymi regulacjami - stwierdza.
- Projekt przepisów o dostarczaniu danych z audytu pojawił się nagle, z pominięciem konsultacji społecznych, jest pozbawiony właściwej ekonomicznej analizy i rzetelnego uzasadnienia. Skutki tej ustawy dotknęłyby i przedsiębiorców, i organizacje pozarządowe. Mówimy tu o gromadzeniu na wszelki wypadek dziesiątek tysięcy akt zleceń rocznie zawierających kluczowe i wrażliwe informacje, mogące być objęte tajemnicą adwokacką - komentuje.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock