Szacujemy, że straty dla budżetu spowodowane naruszeniami w NCBR w minionych latach wyniosą od 400 do 600 milionów złotych - informuje we wpisie w mediach społecznościowych ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. W rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl przyznaje, że w niektórych przypadkach "Unia Europejska nie będzie chciała sfinansować tych projektów, nie odda nam pieniędzy i wtedy one przejdą na koszt Skarbu Państwa".
Ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz we wpisie na platformie X (dawniej Twitter) zapowiada, że jej resort przeprowadzi do końca roku całościowy audyt wydatkowanych środków z Unii Europejskiej przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
"Dziś przesłaliśmy do KE plan i metodologię działań audytowych. Równocześnie cały czas trwają działania naprawcze. Na dziś szacujemy, że straty dla budżetu spowodowane naruszeniami w NCBR w minionych latach wyniosą od 400 do 600 mln zł" - dodaje.
Jak dowiadujemy się w rozmowie z ministrą ds. funduszy, "w Liniach Pilotażowych i Bridge Alfa są podejrzenia, że mogły być naruszenia w sposobie przeprowadzania konkursów".
"To jest konflikt interesów"
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz wyjaśnia w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl, że "w tych przypadkach Unia Europejska nie będzie chciała sfinansować tych projektów, nie odda nam pieniędzy i wtedy one przejdą na koszt Skarbu Państwa".
- W projektach innowacyjnych była wyłaniana firma, która dostawała środki na budowanie start-upów, wspieranie ich. Dochodziło do sytuacji konfliktu interesów, w którym wspierane przez ten podmiot start-upy były z nim komercyjnie powiązane - precyzuje.
Jak zaznacza, "z kolei w projektach pilotażowych byli eksperci, którzy oceniali projekty beneficjentów, mając ewidentnie interes, żeby jedne propozycje przeszły, a drugie nie".
- Żeby to zobrazować, to proszę sobie wyobrazić sytuację, w której ekspert oceniający projekt był mężem właścicielki start-upu. Projekt dostał pozytywną ocenę, w wyniku czego otrzymał grant. To jest konflikt interesów - stwierdza.
Ministra: są to ewidentne szwindle
Pod koniec lutego Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz informowała o innej sprawie związanej z NCBR, o nieprawidłowościach w poprzedniej edycji konkursu "Szybka ścieżka - Innowacje cyfrowe".
"Wypowiedziano 38 umów zawartych w 2023 na ponad 195mln zł. Naruszenie polegało na złożeniu nieprawdziwych oświadczeń finansowych" - wyjaśniała pod koniec lutego.
Dopytujemy, co dzieje się z tymi firmami. - W zasadach konkursu zapisano, że sami przedsiębiorcy informują, czy mają zadłużenie wobec ZUS. 37 beneficjentów zadeklarowało, że nie mają zadłużenia, a mieli, co wykazały audyty i kontrole. Są zadłużenia symboliczne w wysokości 60 złotych, ale są też zadłużenia ogromne po 750 tysięcy złotych. Mamy więc do czynienia z bardzo dużą skalą nadużyć. Są to ewidentne szwindle - wskazuje.
Jak dodaje w rozmowie, "przy zaległości na 60 złotych można zakładać, że ktoś nawet nie wiedział o tym, ale przy 750 tysiącach złotych absolutnie nie wchodzi to w grę".
- Dokładnie badamy każdy przypadek, sprawdzamy, jak wygląda indywidualna sytuacja firm, jakie jest zadłużenie, jakie będą konsekwencje zerwania umowy. Ale jak też egzekwowanie całości wypłaconego dofinansowania będzie wpływać na funkcjonowanie takiej firmy. Już uznaliśmy 9 odwołań beneficjentów, którzy mieli poniżej 160 złotych zaległości w ZUS - podaje.
Dlaczego akurat 160 zł jest kwotą graniczną? - Dlatego, że to urzędowo wyliczony koszt upomnienia pomnożony przez dziesięć. W sytuacji, gdy zadłużenie jest ogromne i mamy do czynienia z intencjonalną próbą zatajenia, to tutaj dobrego rozwiązania dla firm nie będzie - podkreśla.
Odwołania od decyzji NCBR. "Mamy maksymalnie przyjazny stosunek"
Portal stacji tvn24.pl informował m.in. o dwóch przypadkach firm z tego programu. Jacek Złotkiewicz, założyciel firmy Pronos, która jest na liście przedsiębiorstw z wypowiedzianą umową, przekonywał, że w ich przypadku "nie ma mowy o jakimkolwiek celowym wprowadzeniu w błąd w celu pozyskania dotacji".
- Zaległość, na którą powołuje się instytucja, wyniosła 667 złotych i powstała po tym, jak jeden z naszych pracowników zakończył studia i stracił tym samym status studenta, nie powiadamiając nas o tym na czas. Mimo regularnego opłacania składek i zobowiązań ZUS na kwoty powyżej stu tysięcy złotych, na skutek błędu ludzkiego zostaliśmy posądzeni o celowe wprowadzenie w błąd NCBiR - tłumaczył podczas naszej rozmowy w marcu bieżącego roku.
Drugi przykład to Quantum Z, które do zwrotu ma ok. 3,5 mln zł. Repezentujący firmę Martino Battara, radca prawny z kancelarii Battara Bartoszek Kuliński BBK, przedstawił naszej redakcji zaświadczenie z ZUS z dnia 13 maja 2024 roku. - Na dzień podpisania tej umowy wystąpiła nadpłata i nie istniał stan jakiejkolwiek zaległości z wpłatami. Zaświadczenie to potwierdza - mówi w rozmowie z tvn24.pl Martino Battara.
Dodatkowo radca prawny wskazuje, że regulamin konkursu "Szybka Ścieżka", jak i również sama umowa z NCBR nie przewidywała w żadnym miejscu wymogu składania oświadczeń, że spółka na moment zawierania umowy nie zalega z wpłatami z tytułu m.in. składek na ubezpieczenie społeczne czy zdrowotne.
Pytamy więc o sytuację opisywanych przez nas firm ministrę Pełczyńską-Nałęcz. - Takie firmy składają odwołania. Podkreślam, że mamy maksymalnie przyjazny stosunek do tych firm, bo teoretycznie, zgodnie z literą prawa, moglibyśmy zadziałać. Wszystkim kazać zwrócić pieniądze, ale w tej sytuacji tak nie zrobimy - zaznacza.
- Każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie i brane są pod uwagę wszystkie szczegółowe okoliczności. Będziemy wnioskować do Unii Europejskiej o certyfikacje umów z najmniejszymi zadłużeniami, czyli o refinansowanie tych projektów. Bo tak wygląda w praktyce przyznawanie Funduszy Europejskich. Firmy już dostały pieniądze, ale państwo polskie jeszcze nie. Dlatego składamy do Unii wnioski i mówimy, że dane projekty są realizowane prawidłowo i prosimy o zwrot pieniędzy za nie. Natomiast tam, gdzie są nieprawidłowości, to Unia Europejska nie będzie chciała niczego refinansować - opisuje ministra ds. funduszy.
Jak dodaje: - To są jasne reguły. Kto się ich trzyma, temu krzywda się nie dzieje. Jeżeli beneficjent zataił dług na 750 tysięcy złotych, to odzyskujemy pieniądze i zwracamy je do polskiego budżetu.
Kiedy firm dostaną odpowiedź na złożone odwołania? - Najszybciej jak się da. Zależy nam, aby każdy przypadek dokładnie przeanalizować. Pani zna przytaczane historie od strony beneficjenta, a ja nie umiem powiedzieć w trakcie naszej rozmowy, czy one są prawdziwe. Musimy dojść prawdy, stąd te analizy. To ważne, bo w tych przypadkach albo koszt ponosi budżet państwa, albo beneficjent. Jeżeli mamy sytuację, w której ktoś zataił informacje celowo, to nie ma powodu, żeby inni podatnicy potem za niego płacili. Dlatego to jest tak poważna decyzja - stwierdza.
Ministra ds. funduszy przekonuje jednocześnie, że "celem jest uzdrowienie NCBR". - Chirurgiczne zidentyfikowanie, gdzie są te nieprawidłowości, wycięcie ich oraz zastąpienie dobrymi rozwiązaniami. Nie jest naszym celem zdemolowanie instytucji, bo potrzebujemy jej do tego, żeby prawidłowo, skutecznie wydatkować środki czy też je inwestować w innowacyjne projekty. Do tego służy NCBR - zastrzega.
Jej zdaniem "nie jest to prosty proces". - Mamy do czynienia z unijnymi instytucjami i polską instytucją, która w tej chwili choruje, ale której bardzo potrzebujemy, bo ona musi cały czas działać. Dokonujemy tego leczenia w biegu. W tej chwili kluczowe jest, żeby zminimalizować konsekwencje finansowe uchybień, do których doszło w NCBR - kończy.
Czytaj także: Jacek Żalek o kłamstwach Adama Bielana, słupie w NCBiR i zorganizowanej grupie przestępczej
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP