Propozycja przyznania Państwowej Inspekcji Pracy uprawnień do zmiany umów cywilnoprawnych na umowy o pracę narusza pewność prawa, budzi wątpliwości proceduralne i ogranicza swobodę umów - ostrzega profesor Grażyna Spytek-Bandurska. Wskazała na potrzebę wprowadzania zmian stopniowo.
Do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów trafił projekt ustawy w sprawie reformy Państwowej Inspekcji Pracy. Kluczową zmianą, jaką zakłada projekt MRPiPS, jest przyznanie PIP kompetencji do wydawania decyzji o przekształceniu umowy cywilnoprawnej w umowę o pracę. Takie uprawnienia mają mieć okręgowi inspektorzy pracy.
Zmiany budzą wątpliwości
Negatywnie to rozwiązanie oceniła prof. Grażyna Spytek-Bandurska z Federacji Przedsiębiorców Polskich. - Uważamy, że o wiele lepsze byłoby chociażby oskładkowanie umów zlecenia i ograniczenie segmentacji rynku pracy. To w naszej ocenie znormalizowałoby sytuację na rynku pracy i spowodowało, że umowy cywilnoprawne nie byłyby nadużywane - stwierdziła ekspertka.
Jak dodała, z punktu widzenia krótkookresowego nastąpiłby wzrost kosztów, co może budzić sprzeciw części pracodawców. Zdaniem profesor zmiany te można by jednak wprowadzać stopniowo.
Ekspertka zwróciła uwagę, że wątpliwości budzi sam pomysł, by inspektor decyzją administracyjną dokonywał oceny sytuacji, bo, jak stwierdziła, podważa to pewność prawa, ogranicza swobodę umów i budzi zastrzeżenia proceduralne.
- Rozstrzyganie, czy umowa cywilnoprawna faktycznie jest stosunkiem pracy, wymaga dokładnej analizy dowodów i okoliczności, a to należy do niezawisłych sądów. Istnieje ryzyko, że pracodawca będzie kwestionował decyzję inspektora, co nie będzie też dobre dla samej inspekcji - wskazała prof. Spytek-Bandurska.
Katalog przesłanek
Zdaniem ekspertki w pracach nad projektem MRPiPS należałoby rozważyć wprowadzenie rozwiązań, które zabezpieczą pracodawcę na etapie postępowania administracyjnego.
- W razie wątpliwości dotyczących umowy dotychczasowy stosunek prawny łączący strony powinien być utrzymany. Można też określić konkretne wytyczne pozwalające ustalić sposób postępowania inspektorów w takich sytuacjach. Na przykład katalog przesłanek i zasad oceny, żeby ograniczyć uznaniowość - powiedziała prof. Spytek-Bandurska.
Zaznaczyła, że trudno przewidzieć, jaka branża najbardziej odczuje skutki zmian, bo umowy cywilne są powszechnie zawierane, ale wskazać można na sektor usługowy.
Profesor zauważyła jednocześnie, że rynek pracy się zmienia i jest nastawiony na pozyskanie pracownika.
- Pojawiają się problemy z utrzymaniem osób na dłużej w zatrudnieniu. Pracodawcy obawiają się, że zainwestują w ich rozwój zawodowy, a ci nie będą przywiązani i po czasie zmienią pracę. Oczywiście ważna jest kultura organizacyjna, warunki pracy i stabilność zatrudnienia, ale też łatwy dostęp do alternatywnych ofert na rynku pracy. Nadmierna rotacja jest niekorzystna dla pracodawców, dlatego pracownicy w większym stopniu mogą teraz negocjować warunki współpracy - powiedziała ekspertka.
Wskazała, że niedobory pracowników dotykają m.in. branżę usługową (np. opiekę), budowlaną czy rolnictwo.
Nowe kary dla pracodawców
W projekcie MRPiPS mają się także znaleźć rozwiązania w zakresie wysokości kar grzywny za wykroczenia przeciwko prawom pracownika. W kamieniu milowym zawartym w KPO zapisano co najmniej dwukrotne zwiększenie maksymalnej wysokości grzywny, jaką PIP może nałożyć w postępowaniu mandatowym.
Zdaniem szefa OPZZ Konfederacja Pracy Michała Lewandowskiego PIP powinna móc nakładać mandaty proporcjonalne do obrotów firmy.
Z kolei poseł Partii Razem, Maciej Konieczny, na jednym z lipcowych posiedzeń Sejmu zaproponował, aby w nowej ustawie o PIP znalazł się zapis umożliwiający nakładanie kary na pracodawców w wysokości zależnej od rocznych obrotów firmy. Taki system funkcjonuje w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Maksymalna kara nakładana przez UOKiK może wynosić do 10 proc. obrotu osiągniętego w roku poprzedzającym nałożenie kary.
Z tym pomysłem nie zgadza się prof. Spytek-Bandurska, która uważa, że wysokość kar powinna być zależna od rodzaju i skali naruszenia, a nie zamożności firmy.
- W pierwszej kolejności powinniśmy położyć większy nacisk na prewencję, co jest szczególnie ważne dla sektora MSP. Natomiast jeżeli rzeczywiście mamy do czynienia z notorycznym, rażącym łamaniem przepisów, to wtedy oczywiście kara powinna być adekwatna do zachowania. Czym innym jest nieprawidłowe wypełnianie dokumentów wynikające z niewiedzy lub wątpliwości interpretacyjnych, a zupełnie czym innym niewypłacanie pracownikom pensji czy poważne naruszanie przepisów BHP - stwierdziła ekspertka.
W projekcie MRPiPS ma się także znaleźć możliwość kontroli zdalnych, w tym dokumentacji elektronicznej, w szczególności protokołów kontroli. Regulacja zakłada także wymianę informacji i danych między ZUS, PIP i KAS na potrzeby kontroli i analizy ryzyka.
Planowany termin przyjęcia regulacji przez Radę Ministrów to IV kwartał 2025 r.
PIP chce "walczyć z patologiami"
Główny inspektor pracy Marcin Stanecki w lipcu w wywiadzie dla PAP zwrócił uwagę, że upoważnienie inspektorów do przekształcania niewłaściwie zawartych umów cywilnoprawnych w umowy o pracę to postulat zgłaszany przez inspekcję od dekad. Szef PIP zaznaczył, że jest "wielkim fanem swobody zawierania umów", jednak inspekcja powinna mieć skuteczne narzędzia, by "walczyć z patologiami na rynku pracy".
Stanecki podkreślał też potrzebę zwiększenia kar za nieprawidłowości w miejscu pracy. Jak zauważył, średnia wysokość mandatu wynosi teraz 1300 zł, a w postępowaniu sądowym - 2400 zł.
Zdaniem szefa PIP kwoty powinny odpowiadać tym, zawartym w obecnej ustawie o dostępie cudzoziemców do rynku pracy. W tym przypadku postępowanie mandatowe sięga do 10 tys. zł.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock