Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie kradzieży i włamania do policyjnego magazynu w Zamościu (woj. lubelskie), z którego skradziono 20 tysięcy skonfiskowanych papierosów. Nikt z policji nie usłyszał też prokuratorskich zarzutów za niedopełnienie obowiązków. Z pracy zwolniona została kobieta, która miała nadzorować magazyn. Odpowiedzialność dyscyplinarna spadła też na dwóch, nadzorujących jej pracę policjantów.
W policyjnym magazynie zamojskiej komendy miejskiej składowane były papierosy, które zostały skonfiskowane w ramach policyjnych działań. Towar miał stanowić dowody w prowadzonych sprawach. W marcu zeszłego roku okazało się, że papierosy zniknęły. Sprawą zajęli się prokuratorzy: śledztwo rozpoczęli śledczy z Zamościa, którzy potem sprawę - dla zapewnienia transparentności postępowania - przekazali do Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Umorzenie. Sprawców nie ustalono
Agnieszka Kępka, rzecznik lubelskiej prokuratury okręgowej przekazuje w rozmowie z tvn24.pl, że do kradzieży doszło po włamaniu. Sprawców jednak nie udało się ustalić w toku - trwającego rok - śledztwa.
Czytaj też: "Gleba", kajdanki i gazem pieprzowym w twarz. Kara? Rozmowa z przełożonym. NIK o tym, jak policja używa siły
- Prokurator podjął decyzję o jego umorzeniu. Jeżeli jednak w sprawie pojawią się nowe informacje, działania zostaną natychmiast wznowione - podkreśla prokurator Kępka.
Wskazuje, że za policyjny magazyn odpowiadała kobieta w cywilu zatrudniona przez zamojską komendę. Śledczy badali, czy dwaj policjanci, którzy mieli nadzorować jej pracę, mogli dopuścić się niedopełnienia obowiązków. Ostatecznie prokuratura uznała, że nie.
- Można by było stawiać zarzuty niedopełnienia obowiązków, gdyby w toku śledztwa wykazano, że postępowanie, za które ponieśli konsekwencje służbowe, było celowym i świadomym działaniem na szkodę interesu publicznego. A tego dowieść się nie udało - przyznaje prokurator.
Kradzież podczas prac remontowych i "majstrowanie" przy kłódce
Do kradzieży - jak wynika z ustaleń "Dziennika Wschodniego" - doszło podczas prac remontowych, które były prowadzone w komendzie. Dziennikarze przekazują, że do pomieszczeń depozytu miały dostęp osoby postronne, czyli pracownicy budowlani.
"Wiadomo było również, że ktoś najprawdopodobniej 'majstrował' przy kłódce. To, że coś jest z nią nie tak, kobieta nadzorująca depozyt odkryła jeszcze przed inwentaryzacją, ale nie informowała o tym swoich mundurowych przełożonych, tylko ta kłódka została po prostu wymieniona" - przekazuje "Dziennik Wschodni".
Odpowiedzialność dyscyplinarna
O tym, że policja została okradziona zostało poinformowane też Biuro Spraw Wewnętrznych Policji. Ostatecznie z pracy wyrzucona została kobieta odpowiedzialna za nadzorowanie magazynu, a - jak informuje "Dziennik Wschodni" dwóch policjantów zostało ukaranych dyscyplinarnie: jeden z funkcjonariuszy został ukarany naganą, drugi ostrzeżeniem o niepełnej przydatności do służby na zajmowanym stanowisku.
Źródło: tvn24.pl, Dziennik Wschodni
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View