W miniony weekend w miejscowości Wyczółki (woj. podlaskie) grupa młodych ludzi skandowała obraźliwe hasła w stronę żołnierzy, którzy chcieli przejechać przez drogę. Jeden z nich został opluty i oblany alkoholem. Policja wszczęła dochodzenie. Jak nieoficjalnie ustalił nasz reporter Wojciech Bojanowski, młodzi ludzie byli uczestnikami wesela po ślubie dwóch aktywistek. W sieci krąży nagranie z zajścia.
Wszystko działo się w nocy z 13 na 14 lipca w miejscowości Wyczółki w powiecie siemiatyckim, kiedy to żołnierze z Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Podlasie wracali ze służby na granicy. Drogę zblokowała im około 20-osobowa grupa młodych ludzi, którzy wykrzykiwali wobec mundurowych obraźliwe hasła i pokazywali wulgarne gesty. Co widać na nagraniach, które pojawiły się w internecie.
Jeden z żołnierzy miał zostać opluty i oblany piwem przez jedną z uczestniczek zgromadzenia.
Nieoficjalnie: wesele po ślubie dwóch aktywistek
Jak nieoficjalnie ustalił reporter TVN24 Wojciech Bojanowski w Wyczółkach odbywało się z soboty na niedzielę wesele po ślubie dwóch aktywistek.
"Po północy goście wyszli na oczepiny i pokaz z pochodniami. Znad granicy przyjechało 17 żołnierzy wracających pod służbie do jednostki. Nie mogli przejechać, bo droga była zablokowana przez aktywistów. Dziewczyny miały podejść, przeprosić i powiedzieć, że mają tą uroczystość. Po chwili jednak dwie dziewczyny, tańcząc, zaczęły pokazywać wulgarne gesty w kierunku żołnierzy. Słowna przepychanka trwała koło 40 minut" - przekazuje reporter.
Dwójka organizatorów imprezy z zarzutami
Podlaska Policja opublikowała na platformie X komunikat, z którego wynika, że wszczęte zostało dochodzenie w sprawie znieważenia i naruszenia nietykalności jednego z żołnierzy.
- Jeszcze nie zatrzymaliśmy osoby, która jest o to podejrzana – mówi nam podinspektor Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji.
Zaznacza jednak, że przesłuchano za to dwójkę organizatorów imprezy, która usłyszała już zarzuty popełnienia wykroczenia.
- Zarzucono im m.in. zakłócenie porządku oraz zorganizowanie imprezy powodującej utrudnienia w ruchu. Jak widać na nagraniach, obecne tam osoby poruszały się na drodze publicznej. Grozi im kara aresztu, grzywny czy też nagana. Decyzję podejmie sąd – podkreśla policjant.
Jeden mandat w wysokości pięciu tysięcy złotych
Informuje też, że nałożonych zostało 15 mandatów, z czego 14 dotyczyło zakłócania porządku i tamowania ruchu. Wystawiono też jeden mandat za "niewskazanie osoby".
- Na nagraniu widać samochód z tablicą rejestracyjną z województwa dolnośląskiego. Dotarliśmy do właściciela pojazdu. Ten odmówił jednak wskazania, kto tego dnia dysponował autem. Ukaraliśmy go mandatem w wysokości pięciu tysięcy złotych – mówi podinsp. Krupa.
Część obcokrajowców odmówiła przyjęcia mandatu
Dodaje, że wśród 14 osób, które zostały ukarane mandatami są obcokrajowcy – m.in. z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Nowej Zelandii.
- Ponieważ część z nich odmówiła przyjęcia mandatów, policjanci zatrzymali im paszporty. Sąd w trybie przyspieszonym rozpatrzy ich sprawy i będzie decydował o wymiarze kary – podkreśla policjant.
MON: nie ma zgody na obrażanie, lżenie
W poniedziałek wieczorem do sprawy odniósł się na platformie X szef MON i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, który napisał, że "Nie ma zgody na obrażanie, lżenie i jakiekolwiek ataki na żołnierzy, którzy bronią polskich granic i dbają o bezpieczeństwo Ojczyzny".
Przekazał również, że zwrócił się z pismem do ministra sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego o objęcie tej sprawy szczególnym nadzorem.
Nie ma zgody na obrażanie, lżenie i jakiekolwiek ataki na żołnierzy, którzy bronią polskich granic i dbają o bezpieczeństwo Ojczyzny 🇵🇱
— Władysław Kosiniak-Kamysz (@KosiniakKamysz) July 15, 2024
Służby zdecydowanie i błyskawicznie zareagowały na skandaliczne zachowanie grupy osób względem żołnierzy i funkcjonariuszy przy granicy z… pic.twitter.com/CI2SZuUf68
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: x.com/Bechatka