W Topilcu w gminie Turośń Kościelna (woj. podlaskie) trzeba było zlikwidować fermę z 40 tysiącami sztuk ptactwa. Wszystko przez to, że pojawiło się tam ognisko choroby o nazwie rzekomy pomór drobiu, której ostatni przypadek odnotowano w Polsce niemal pół wieku temu. Wojewoda wydał rozporządzenie z zakazami i nakazami obowiązującymi w promieniu 10 kilometrów od ogniska. 20 lipca potwierdzono drugie ognisko rzekomego pomoru drobiu.
Rzekomy pomór drobiu - bo taką nazwę ma ta zakaźna choroba i bynajmniej nie chodzi o to, że pomór jest jedynie rzekomy – wywołuje wirus o nazwie paramyksowirus typu I.
- Jego obecność potwierdziły we wtorek (11 lipca) wyniki badań przeprowadzone przez Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach - poinformowała w środę lekarz weterynarii Katarzyna Agnieszka Arłukowicz-Strankowska, wojewódzki inspektor weterynaryjny ds. zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt.
Ustalają, w jaki sposób doszło do zakażenia drobiu
Ognisko choroby pojawiło się na fermie drobiu w Topilcu w gminie Turośń Kościelna w powiecie białostockim.
- Ostatni przypadek tej choroby był w Polsce notowany w 1974 roku - dodała inspektor.
Służby weterynaryjne ustalają, w jaki sposób doszło do zakażenia drobiu. Prowadzone jest w tej sprawie postępowanie.
Wojewódzki inspektor weterynaryjny: wirus jest wysoce zjadliwy
Agnieszka Arłukowicz-Strankowska zaznaczyła, że wirus ten występuje u ptaków, także dzikich. Podkreśliła, że jest wysoce zjadliwy, prowadzi do śmiertelności nawet całego stada.
ZOBACZ TEŻ: 3,5 tysiąca martwych kormoranów. Co się stało?
- Choroba w swojej naturze jest dość podobna do wysoce zjadliwej grypy ptaków. Wywołuje ją inny czynnik, inny wirus, natomiast jest to choroba wysoko zaraźliwa, przebiegająca bardzo gwałtownie w stadach drobiu, ze 100-procentową nawet śmiertelnością - powiedziała Arłukowicz-Strankowska.
Na rzekomy pomór drobiu są szczepionki, ale nie są obowiązkowe. Na fermie w Topilcu było ok. 40 tys. sztuk drobiu, stado trzeba było zlikwidować.
Obowiązują nakazy i zakazy
Inspekcja Weterynaryjna wystąpiła w środę do wojewody podlaskiego o wydanie rozporządzenia w sprawie wyznaczenia stref wokół ogniska choroby: tzw. obszaru zapowietrzonego w promieniu trzech kilometrów wokół miejsca wystąpienia zakażenia oraz obszaru zagrożonego, który zajmuje kolejne siedem kilometrów. Co daje łącznie 10 kilometrów.
W czwartek wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski wydał wspomniane rozporządzenie. Obszar zapowietrzony obejmuje łącznie miejscowości w gminach Turośń Kościelna, gminie Choroszcz i w gminie Łapy w powiecie białostockim. Natomiast w obszarze zagrożonym, oprócz wsi z powiatu białostockiego, znalazły się też miejscowości z powiatu wysokomazowieckiego.
Rozporządzenie przewiduje szereg zakazów i nakazów. Na obszarze zapowietrzonym obowiązuje m.in. nakaz niezwłocznego usuwania "zwłok drobiu lub innych ptaków z terenu gospodarstwa", czy też "stosowanie środków bezpieczeństwa biologicznego przez osoby wchodzące lub wychodzące z pomieszczeń, w których utrzymywany jest drób i inne ptaki". Zakazana jest tam natomiast chociażby targowiskowa sprzedaż mięsa drobiowego, mięsa ptaków łownych oraz jaj konsumpcyjnych i wylęgowych.
Wojewoda polecił też oznaczenie poszczególnych obszarów tablicami informacyjnymi.
Potwierdzono drugie ognisko rzekomego pomoru drobiu
W czwartek (20 lipca) służby potwierdziły kolejne ognisko rzekomego pomoru drobiu na fermie brojlerów, tym razem w miejscowości Bojary w gminie Turośń Kościelna.
Powiatowy lekarz weterynarii w Białymstoku Dariusz Filianowicz powiedział, że na fermie znajduje się jeden kurnik, w którym hodowano około 28,5 tysiąca sztuk brojlerów.
Filianowicz podał, że stado zostało już zlikwidowane, do wieczora mają potrwać prace porządkowe na fermie. "Wykonujemy wszelkie czynności w zakresie zwalczania choroby zakaźnej" - dodał. Następnie - jak mówił - będą prowadzone prace związane z "uprzątaniem" fermy. "Dlatego prosiłbym być jak najmniej w tym terenie, w okolicach fermy" - zaapelował.
Ognisko znajduje się w pobliżu pierwszego, potwierdzonego 11 lipca na fermie w Topilcu, hodowanych tam było ponad 40 tysięcy sztuk drobiu. W związku z pierwszym ogniskiem, wojewoda podlaski wydał rozporządzenia w sprawie wyznaczenia stref wokół tego ogniska choroby: obszaru zapowietrzonego w promieniu trzech kilometrów wokół miejsca wystąpienia zakażenia i 10 kilometrów obszaru zagrożonego. Dotyczy to obszarów w dwóch powiatach: białostockiego i wysokomazowieckiego.
Filianowicz powiedział, że drugie ognisko znajdowało się w strefie obszaru zagrożonego, w związku z tym zostaną wyznaczone nowe promienie obszarów zapowietrzonego i zagrożonego.
Fermy zostały skontrolowane
Powiatowy lekarz weterynarii powiedział też PAP, że wszystkie fermy wysokotowarowe w okolicy zostały już przez inspekcję skontrolowane, prowadzony jest też przegląd gospodarstw, w których hodowany jest drób.
W czwartek rano w Studiu PAP minister rolnictwa Robert Telus, gdy było wiadomo tylko o jednym ognisku tego wirusa, mówił, że "to problem, nad którym musimy się mocno zastanowić, dlatego pracują nad tym Inspekcja Weterynaryjna i laboratoria". Podkreślał też, że Polska jest jednym z największych eksporterów drobiu w Europie, dlatego liczył, że nie będzie kolejnych ognisk.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Cat Act Art/Shutterstock