Przez wysokie ceny gazu Suwałki (woj. podlaskie) nie korzystały z autobusów na gaz w takim zakresie, w jakim było to planowane. Częściej jeździły autobusy z silnikiem diesela, dzięki czemu - na zakupie gazu - zaoszczędzono 1,5 mln złotych. Pół miliona z tej kwoty nie zostanie w budżecie spółki, bo dostawca surowca - czyli państwowa spółka PGNiG Obrót Detaliczny - żąda zapłaty kary za to, że samorząd kupił mniej gazu niż zobowiązał się w umowie. I - jak zapowiada - zaproponuje rozłożenie płatności na raty.
Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Suwałkach ma w swojej flocie 19 autobusów na gaz. Prezes przedsiębiorstwa Dariusz Przybysz podkreśla, że zostały one kupione w ramach wpisywania się miasta w państwową politykę rozwoju transportu niskoemisyjnego.
- Nasza spółka zawarła długoterminową umowę z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem na dostawę paliwa. Niestety w ubiegłym roku działania Rosji doprowadziły do kryzysu energetycznego, który szczególnie mocno dotknął rynek gazu ziemnego. W najgorszym okresie cena gazu na giełdach światowych była dziesięciokrotnie wyższa niż w latach poprzednich - relacjonuje Przybysz.
Autobusy na gaz jeździły rzadziej niż planowano
Ceny sprawiły, że spółka częściej, niż miała to zaplanowane, korzystała z 30 autobusów z silnikiem diesela. Jak wskazuje Przybysz, te na gaz przejechały jedynie 28 procent kilometrów z zaplanowanych ponad 50 procent.
- Praca przewozowa prowadzona w oparciu o autobusy zasilane gazem ziemnym była w niektórych miesiącach nawet trzykrotnie droższa niż praca na autobusach dieselowskich - wyjaśnia prezes PGK w Suwałkach.
Korzystanie w większym zakresie z autobusów z silnikiem diesela przyniosło spółce oszczędności. W tym sensie, że nie musiała on zapłacić 1,5 mln zł za gaz, który wykorzystałaby, gdyby autobusy na gaz jeździły w pełnym zakresie. Tyle że teraz sprzedawca gazu - spółka PGNiG Obrót Detaliczny - żąda od suwalskiego samorządu zapłaty pół miliona złotych kary, za to że ten nie wywiązał się z umowy i nie kupił takiej ilości paliwa, jaka była zapisana w umowie.
Dostawca gazu "rozumie trudną sytuację", proponuje płatność w ratach i wskazuje na stację tankowania
Redakcja TVN24 zapytała o sprawę dostawcę gazu. Z odpowiedzi wynika, że ten pozostaje w pisemnym i telefonicznym kontakcie z PGK w Suwałkach, a ostatnie pismo w tej sprawie zostało przekazane w ubiegłym tygodniu.
"PGNiG Obrót Detaliczny rozumie trudną sytuację Przedsiębiorstwa, dlatego zaproponuje rozłożenie wspomnianej płatności na raty" - czytamy w odpowiedzi do redakcji TVN24.
PGNiG informuje też, że umowa podpisana z PGK w Suwałkach dotyczyła nie tylko dostaw sprężonego gazu ziemnego, ale "przede wszystkim budowy stacji tankowania tego paliwa".
"Inicjatorem budowy stacji było PGK, które zdecydowało się na wybór partnera w formule postępowania w ramach Prawa zamówień publicznych (Pzp). Do realizacji tego zlecenia PGK Suwałki wybrało konsorcjum firm złożone z PGNiG Obrót Detaliczny (sprzedawca paliwa) oraz Exalo (właściciel stacji odpowiedzialny za jej budowę i eksploatację). Konsorcjum było jedynym oferentem w dwóch postępowaniach ogłaszanych przez PGK w Suwałkach" - informuje departament komunikacji PGNiG.
Spółka podkreśla też, że zgodnie z - zaproponowanymi przez PGK w Suwałkach - warunkami umowy, nakłady inwestycyjne związane z budową stacji miały zostać pokryte przez gwarancję odbioru określonej ilości paliwa gazowego w określonym czasie.
"Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Suwałkach zobowiązało się zapłacić za tę, określoną w umowie, ilość paliwa nawet, jeśli nie odbierze całości z zamówionej puli. Jest to tzw. zasada 'take or pay', która jest standardowo stosowana na rynku sprzedaży paliwa gazowego przez przedsiębiorstwa energetyczne" - przekazuje dostawca.
Spółka miejska: budowa stacji tankowania to tylko jeden z elementów umowy
Dariusz Przybysz komentuje w rozmowie z tvn24.pl, że w ramach umowy powstała stacja tankowania, bo gdzieś gaz musiał być tankowany, ale - jego zdaniem - trudno mówić, że umowa dotyczyła przede wszystkim budowy stacji.
- To był tylko jeden z elementów umowy. Najważniejsza była dostawa gazu i nam chodzi o to, żeby PGNiG wzięło po uwagę trudną sytuację na rynku i pozwoliło, żebyśmy nie musieli płacić tej kary. Albo przynajmniej jej części. Chcieliśmy się w tej sprawie spotkać, ale na razie nie ma odzewu, ale na razie nie ma ze strony PGNiG zainteresowania - twierdzi.
Dodaje, że w tym roku, kiedy ceny gazu znacząco spadły, PGK chce wykorzystywać autobusy na gaz w pełnym zakresie, stąd też zapłaci za taką ilość gazu, jaka zapisana jest w umowie.
- Sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia w zeszłym roku była sytuacją wyjątkową - podkreśla.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24