Jest prawomocny wyrok w sprawie zabójstwa, do którego doszło na tle seksualnym w 2000 roku w Surażu na Podlasiu. 40-latek, który był oskarżony o zabójstwo kuzynki, gdy miał piętnaście lat, został skazany na 25 lat więzienia.
Oskarżonemu prokuratura zarzucała zabójstwo z motywem seksualnym, dokonane ze szczególnym okrucieństwem w lipcu 2000 roku. Gdy doszło do popełnienia tej zbrodni był nieletni, miał nieco ponad 15 lat. Nie przyznał się, przed sądami obu instancji, nie składał wyjaśnień, a jedynie krótkie stanowiska podczas mów końcowych. - Wiem na pewno, że nie jestem zwyrodnialcem, nigdy nie byłem, nie jestem mordercą, proszę sąd o uniewinnienie - mówił.
Czytaj też: Miał 15 lat, gdy - według śledczych - brutalnie zamordował kuzynkę. Za zbrodnię odpowie po 23 latach
Proces odwoławczy
Obrońcy chcieli uniewinnienia, ewentualnie uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do pierwszej instancji lub znacznie łagodniejszej kary. Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych wnioskował o decyzję w sprawie obowiązku naprawienia szkody, czego nie zrobił sąd okręgowy i w tym zakresie sąd odwoławczy zmienił wyrok, zasądzając trójce bliskich zmarłej po sto tysięcy złotych zadośćuczynienia.
"Młyny sprawiedliwości mielą powoli, ale finalnie dochodzi do końca" - tak uzasadnienie wyroku zaczął sędzia Grzegorz Skrodzki, przypominając, że od zbrodni minęło blisko 25 lat. Zwracał przy tym uwagę, że sprawa jest tragiczna dla obu rodzin, nie tylko ofiary, ale i sprawcy. "Sprawa wstrząsnęła lokalnym środowiskiem. To co się wydarzyło blisko 25 lat temu rezonuje i rezonować zapewne jeszcze będzie przez najbliższych, ładnych parę lat" - mówił sędzia.
"Materiał dowodowy w tej sprawie był optymalnie kompletny. Przeprowadzenie dodatkowych opinii, których zaniechanie obrońcy zarzucają sądowi okręgowemu, nie wprowadziłoby do sprawy żadnych nowych okoliczności" - podkreślał.
Sąd odwoławczy zgodził się z oceną, że kluczowym, najistotniejszym w sprawie dowodem są ślady DNA na męskiej bieliźnie, znalezionej w miejscu zbrodni.
"Została nam bestialsko zabrana"
Bardzo emocjonalne było wystąpienie córki ofiary tej zbrodni. Mówiła ona, że gdyby żyła, to jej matka skończyłaby w poniedziałek 76 lat. "Została nam bestialsko zabrana, zamordowana z zimną krwią" - mówiła na posiedzeniu w styczniu. Prosiła o utrzymanie kary choć zaznaczała, że jest ona "nieadekwatna".
Zarzucała rodzinie oskarżonego, że wiedziała o zbrodni i to ukrywała. Mówiła, że z tego powodu i bliscy oskarżonego powinni zasiąść na ławie oskarżonych. "Jak wy, rodzino, możecie dalej żyć i funkcjonować z tym ciężarem morderstwa? (...) Ja jednak, dla własnego spokoju wybaczam wam, mimo że nie prosicie o to wybaczenie" - mówiła płacząc.
Śledczy z Archiwum X rozwiązali sprawę
Akt oskarżenia kierowała do sądu delegatura Prokuratury Krajowej w Krakowie, gdzie funkcjonuje - zajmujący się takimi sprawami z całego kraju - dział do spraw niewykrytych zabójstw – tak zwane Archiwum X. Z ustaleń jej śledztwa wynika, że sprawca był bardzo brutalny. Bił kobietę po twarzy, głowie, szyi i ramionach. Udusił ją, a chcąc zatrzeć ślady, podpalił dom, w którym doszło do zabójstwa.
Początkowo postępowanie zostało umorzone z uwagi na niewykrycie sprawcy, ale prokuratorzy z Archiwum X wrócili do sprawy w 2019 roku. Zgromadzili materiał dowodowy, który dał podstawy do wydania postanowienia o przedstawieniu mężczyźnie zarzutu zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Udało się też ustalić, że przebywa on w USA. Po skierowaniu do strony amerykańskiej wniosku o ekstradycję, ówczesny podejrzany został zatrzymany w grudniu 2020 roku. Do 2023 roku trwała procedura ekstradycyjna przed amerykańskimi sądami. Półtora roku temu mężczyzna został wydany Polsce. Od tego czasu jest aresztowany, na publikację wyroku nie był doprowadzany.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock