Sześć miesięcy ograniczenia wolności oraz zobowiązanie oskarżonego do powstrzymywania się od nadużywania alkoholu i zakaz zbliżania do matki. Taki wyrok sądu pierwszej instancji wobec Emila C., polskiego żołnierza, który w grudniu zdezerterował na Białoruś, podtrzymał Sąd Okręgowy w Olsztynie. Mężczyzna jest poszukiwany listem gończym. Za dezercję grozi mu do dziesięciu lat więzienia.
- Domagamy się uniewinnienia. Z tego względu, że pan oskarżony nie przyznał się do popełniania zarzucanego mu czynu. Nie złożył, co prawda, wyjaśnień, ale ma do tego prawo - mówił w środę (29 grudnia) w Sądzie Okręgowym w Olsztynie Jarosław Żytko, pełnomocnik Emila C.
Emil C. to żołnierz, który w połowie grudnia uciekł na Białoruś, za co obecnie poszukiwany jest listem gończym. We wrześniu sąd skazał go za znęcanie się nad matką. W środę rozpatrywana była apelacja od tego wyroku.
Wyrok jest prawomocny
Sąd Okręgowy w Olsztynie wyłączył jawność rozprawy, co sędzia Dorota Lutostańska argumentowała ochroną interesów prywatnych pokrzywdzonej. W jawnej sentencji wyroku sąd poinformował, że utrzymuje w mocy wyrok skazujący Emila C. na sześć miesięcy ograniczenia wolności oraz zobowiązuje go do powstrzymywania się od nadużywania alkoholu. Sąd orzekł wobec Emila C. także zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość mniejszą niż 50 metrów i bezpośredniego kontaktowania się z nią na okres jednego roku od uprawomocnienia się wyroku. Oskarżony został obciążony również kosztami sądowymi. Wydany w środę wyrok jest prawomocny.
Przypomnijmy, że we wrześniu sąd w Bartoszycach skazał Emila C. za fizyczne i psychiczne znęcanie się nad matką. Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie informował wcześniej, że mężczyzna w sierpniu 2020 roku wprowadził się do jednopokojowego mieszkania swojej matki w Bartoszycach.
"Znieważał matkę, poniżał ją, krzyczał"
- Oskarżony nadużywał alkoholu i wszczynał awantury, które przybrały postać znęcania się psychicznego i fizycznego nad matką. Mężczyzna ten znieważał matkę, poniżał ją, krzyczał, zmuszał do robienia mu zakupów w postaci papierosów i alkoholu, a także zabraniał korzystać z jedynego pokoju. W konsekwencji jego matka zmuszona była całymi popołudniami i wieczorami przebywać w kuchni i siedzieć na krześle - informował rzecznik sądu.
Sąd ustalił także, że do ostatniego "przejawu znęcania się" doszło 7 maja 2021 roku.
- Tego dnia oskarżony uderzył matkę wielokrotnie otwartą dłonią w twarz i tył głowy, a następnie oburącz zaciskał dłonie na jej szyi, a także uderzył ją zaciśniętą pięścią i głową w twarz. W rezultacie kobieta doznała obrażeń ciała, które skutkowały rozstrojem jej zdrowia trwającym nie dłużej niż siedem dni. Ponadto oskarżony groził pokrzywdzonej pozbawieniem życia. W związku z zaistniałą sytuacją na interwencję została wezwana policja, która zatrzymała oskarżonego - podał sędzia Dąbrowski-Żegalski.
Pełnomocnik nie pamięta, czy Emil C. zadeklarował obecność w sądzie
Apelację od wyroku sądu w Bartoszycach wniósł pełnomocnik żołnierza, Jarosław Żytko. Poinformował media, że w jego ocenie sąd pierwszej instancji popełnił kilka błędów.
- Zapoznałem się z aktami sprawy. Widzę, w mojej ocenie, uchybienia, które przedstawiłem w formie zarzutów. Mam nadzieję, że sąd przynajmniej do części z nich się przychyli. Zarzuty te związane są ze sposobem przeprowadzenia postępowania dowodowego. W mojej ocenie zrobiono to może trochę zbyt pobieżnie i zbyt szybko - mówił.
Przyznał, że ostatni raz rozmawiał z oskarżonym telefonicznie 13 grudnia. Adwokat "nie pamięta", czy w tej rozmowie Emil C. zadeklarował obecność w sądzie w Olsztynie. - Ale kontakt z nim był spójny, logiczny - powiedział Żytko.
Sędzia Lutostańska poinformowała, że oskarżony został skutecznie poinformowany o terminie rozprawy apelacyjnej i osobiście pokwitował wezwanie do sądu.
Prowadził auto, będąc pod wpływem alkoholu i marihuany
Skazanie prawomocnym wyrokiem Emila C. nie wpłynie w żaden sposób na postępowanie dotyczące jego dezercji na Białoruś i poszukiwanie go w związku z listem gończym.
Na kilka dni przed dezercją Emila C. zatrzymała policja z Giżycka, która stwierdziła, że prowadził auto, będąc pod wpływem alkoholu i marihuany.
Decyzją szefa MON Mariusza Błaszczaka przełożeni żołnierza zostali odwołani ze stanowisk.
Za dezercję grozi mu do dziesięciu lat więzienia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24