Na dachu jednego z domów w Olchowcu (Lubelskie) wylądował bielik. Ptak nie miał sił, aby ponownie wzbić się w powietrze. Ściągnęli go strażacy i przekazali ornitologom. Nie przeżył, prawdopodobnie został otruty.
- Niestety, nie jest to pierwszy taki przypadek odnotowany na terenie południowych rubieży Puszczy Solskiej. Podejrzewamy, że rolnicy zostawiają w pobliżu swoich gospodarstw zatrutą padlinę, żeby zabić lisy, które atakują kury. W okresie zimowym taką padlinę jedzą również bieliki. Nie mogą one bowiem polować na ryby, bo stawy są zamarznięte – mówi Michał Korga z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego.
To właśnie z LTO skontaktowała się w sobotę (30 stycznia) mieszkanka Olchowca w powiecie biłgorajskim, która zauważyła, że na jej dachu wylądował ptak, który nie mógł o własnych siłach wzbić się w powietrze. Okazało się, że to bielik. Czyli drapieżnik objęty ochroną.
Ptaki trute furadanem
- Strażacy zdjęli go z dachu. Bielik trafił do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Przemyślu. Tam niestety padł – podkreśla ornitolog.
Z oględzin ptaka wynika, że został prawdopodobnie podtruty. – Pewnie, tak jak w poprzednich przypadkach, furadanem. Czyli zakazanym dziś środkiem, który kiedyś był używany do nawożenia upraw tytoniu – wyjaśnia Michał Korga.
Ornitolodzy próbują uświadamiać okolicznych mieszkańców
Przez furadan padł na przykład – zaobrączkowany w 2016 roku – bielik, którego członkowie LTO znaleźli dwa lata temu. Również w pobliżu Olchowca.
Towarzystwo od lat prowadzi akcję informacyjną, która ma uświadamiać okolicznym mieszkańcom, jak tragiczne dla ptaków drapieżnych jest trucie padliny i zostawianie jej dla lisów.
– W większości przypadków finał jest taki sam. Choć zdarza się, że ptaki uda się uratować. Tak jak to się stało w 2019 roku w okolicach Tomaszowa Lubelskiego. Uratowany bielik został przez nas zaobrączkowany i wrócił na wolność – podkreśla ornitolog.
Źródło: TVN24