Kobieta z dwuletnim dzieckiem w wózku przechodziła w Lublinie przez przejście. Potrącił ją samochód dostawczy, którego kierowca akurat cofał. Dziecku nic się nie stało. Kobieta trafiła w ciężkim stanie do szpitala. Kierowca miał najpierw powiedzieć ratownikom, że upadła na jezdnię, bo zemdlała. Jak naprawdę było powiedział, gdy - wraz ze swoim pasażerem - zgłosił się do policjantów. W tym czasie zadzwonił do nich też ojciec dziecka, który widział, co zaszło na zapisie z monitoringu. Kierowca usłyszał zarzuty.
Wszystko działo się w środę (15 lutego) około godziny 13.30 obok jednego z bloków przy ul. Szeligowskiego w Lublinie.
- Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że kierowca auta dostawczego podczas cofania najechał na - znajdującą się na przejściu dla pieszych - kobietę z dwuletnim dzieckiem - mówił nam w piątek (17 lutego) nadkomisarz Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Powiedział ratownikom, że upadła na jezdnię, bo zemdlała
Jak opisywał, gdy na miejsce przyjechała karetka, kierowca powiedział ratownikom, że kobieta zemdlała i upadła na jezdnię.
- Dziecko było zapięte w wózku. Nic mu się nie stało. Kobieta odniosła zaś obrażenie i trafiła w ciężkim stanie do szpitala - przekazywał Gołębiowski.
Ojciec dziecka nie uwierzył, przejrzał monitoring i powiadomił policję
Do sprawy odniósł się na Twitterze lubelski lekarz Jakub Kosikowski. Napisał, że potrącona kobieta jest nianią jego dziecka i walczy w szpitalu o życie.
- Miałem nie zabierać na ten temat głosu, ale zmieniłem zdanie, gdy przeczytałem niektóre komentarze w sieci, które sugerowały że opiekunka weszła pod koła pojazdu. To nieprawda. Widziałem to na własne oczy na nagraniu z monitoringu - relacjonował.
Malo? Sprawca powiedzial, że to bylo omdlenie, on byl swiadkiem i z takim podejrzeniem zabral ją ZRM. Nie zgadzaly mi sie jej obrazenia z teoria upadniecia na chodnik ani stan wozka. Wiec sprawdzilem monitoring i wezwalem policje 2h po wypadku
— Jakub Kosikowski (@kosik_md) February 16, 2023
Ukłony dla @PolicjaLubelska
Jak mówił, poprosił administrację bloku o udostępnienie nagrania, bo obrażenia, jakich doznała niania i stan, w jakim był wózek nie zgadzały mu się z teorią, że kobieta zemdlała i upadła na jezdnię.
- Po przejrzeniu monitoringu wezwałem policję. Było to dwie godziny po wypadku - opisywał.
Zachowanie kierowcy auta dostawczego opisał na Twitterze: "Ruszył jak byli w połowie przejścia, jak wchodzili stał".
Zgłosili się do policjantów. Najpierw twierdzili, że byli świadkami, później zmienili zdanie
Jak informował Gołębiowski, ojciec dziecka zadzwonił do policjantów w momencie, gdy mundurowi zaczynali już prowadzić czynności.
- Po pewnym czasie od zdarzenia na komendę zgłosiło się dwóch mężczyzn, którzy stwierdzili na początku, że byli świadkami jak kobieta przewróciła się na przejściu. Ostatecznie jednak - podczas rozmowy z policjantami - powiedzieli, że jeden z nich był kierowcą, a drugi pasażerem i że doszło do potrącenia - przekazał policjant.
Jeden był trzeźwy, drugi miał w organizmie "nieznaczną ilość alkoholu"
Mundurowi udali się na miejsce zdarzenia. Po zabezpieczeniu śladów potwierdziło się, że doszło tam do wypadku. Policjanci ustalili też, że kobieta odniosła obrażenia świadczące o tym, że była ofiarą potrącenia.
- Jeden z mężczyzn ma 29, a drugi 30 lat. Zostali przebadani alkomatem. Ten, który mówił, że kierował był trzeźwy. Natomiast ten, który stwierdził, że był pasażerem miał w organizmie nieznaczną ilość alkoholu. Od obu pobraliśmy krew do badań, żeby stwierdzić, w jakim stanie psychofizycznym byli w trakcie wypadku - podkreślał Gołębiowski.
Kierowca usłyszał zarzuty. Sąd nie zgodził się na tymczasowy areszt
Mężczyźni zostali zatrzymani. Kierowca auta usłyszał zarzuty nieumyślnego spowodowania wypadku i ucieczki z miejsca zdarzenia.
- Nieumyślne spowodowanie wypadku polegało na tym, że Grzegorz M. cofając uderzył przechodzącą przez pasy pokrzywdzoną z dzieckiem w wózku. W wyniku potrącenia kobieta doznała poważnych obrażeń, między innymi głowy. Grzegorzowi M. grozi do 12 lat pozbawienia wolności - powiedziała nam prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Dodała, że mężczyzna nie przyznał się do winy. Złożył wyjaśniania, ale - dla dobra śledztwa - prokuratura nie podaje szczegółów tych wyjaśnień.
- Po zakończeniu przesłuchania złożyliśmy do sądu wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania. Sąd jednak tego wniosku nie uwględnił i mężczyzna wyszedł na wolność. Gdy dostaniemy postanowienie sądu, będziemy decydować, czy złożymy zażalenie - zaznaczyła prokurator.
Natomiast drugi z mężczyzn został przesłuchany w charakterze świadka i wypuszczony na wolność.
Ojciec: pasy w wózku uratowały mojemu dziecku życie
Jakub Kosikowski - ojciec potrąconego dziecka - powiedział, że to zdarzenia pokazało, jak ważne jest, aby dzieci były w wózkach zapinane pasami.
- Mojemu dziecku uratowało to życie - podkreślił.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock, Twitter/@kosik_md