Do lubelskiej fundacji zajmującej się opieką nad egzotycznymi zwierzętami coraz częściej trafiają marmozety białouche. Małpy z tego gatunku są bardzo wymagające w utrzymaniu. Potrzebują dużo wolnej przestrzeni, zróżnicowanej diety i towarzystwa innych członków stada. Człowiek najczęściej nie jest im w stanie tego zapewnić.
"Co roku do naszej fundacji trafia co najmniej kilkanaście próśb o pomoc w znalezieniu nowego domu dla małpy. Niektóre, jak ta marmozeta białoucha, przechodzą pod naszą opiekę. Moda na trzymanie małp w mieszkaniach niestety nie maleje, natomiast wiedza i świadomość potrzeb tych zwierząt jest u wielu opiekunów zerowa" – czytamy na profilu facebookowym lubelskiej Fundacji Epicrates.
Marmozeta białoucha (inna nazwa to uistiti białoucha) występuje powszechnie w lasach deszczowych Ameryki Południowej.
"Żyją w naturze w stadach zamieszkujących tereny do 40 hektarów"
- Niestety, z roku na rok spadają ceny tych zwierząt. Można je kupić już za około pięć tysięcy złotych. Rośnie też na nie moda. Reklamowane są jako słodkie zwierzątka, którymi się wszyscy zachwycają, nakładając na nie jakieś kolorowe ubranka, kokardki – mówi prezes fundacji Bartłomiej Gorzkowski.
Dodaje, że marmozety żyją w naturze w stadach rodzinnych zamieszkujących tereny o powierzchni nawet do 40 hektarów.
"Reaguje agresją, gdy w mieszkaniu pojawi się nowy domownik"
- Człowiek w żaden sposób nie jest w stanie zapewnić takich warunków. Szczególnie gdy kupuje pojedyncze zwierzę i trzyma je w mieszkaniu. Nietrudno wyobrazić sobie, jaki to ma wpływa na psychikę małpy. Moim zdaniem, takie działanie jest formą znęcania się nad zwierzętami i powinno być karane – podkreśla nasz rozmówca.
W naturalnych warunkach małpa uczy się swojej roli w stadzie, walczy o pozycję. - Trzymana w domu z czasem zaczyna traktować opiekującego się nią człowieka jako partnera. Przede wszystkim, gdy zaczyna dojrzewać i buzują w niej hormony. Stąd też reaguje silną agresją, gdy w mieszkaniu pojawi się nowy domownik, na przykład dziecko - zaznacza Bartłomiej Gorzkowski.
"Ludzie podrzucają nam małpy przed lecznicę"
W ostatnich latach przez, prowadzony przez fundację, ośrodek przewinęło się kilkanaście marmozet. - Obecnie mamy dwa osobniki. Właścicielka jednego z nich zadzwoniła do nas i poprosiła o pomoc. Były świadoma, że sobie nie poradzi. Zdarzają się jednak przypadki, że ludzie podrzucają nam zwierzęta przed lecznicę czy siedzibę fundacji. Pewnego dnia do kliniki przyszedł pan z dwiema małpami, które były chore na skutek złej diety. Gdy dowiedział się, ile będzie kosztowało leczenie, odwrócił się na pięcie i wyszedł – opowiada prezes.
Problemy wywołane złą dietą są zresztą nagminne. – Marmozety żywią się w naturze przede wszystkim żywicą i sokami spijanymi z nacięć na drzewach, które same robią zębami. Jedzą też owoce, bezkręgowce czy też ptasie jaja. Na pewno zbilansowanej diety nie zapewnia karmienie ich wyłącznie bananami i mieszanką dla ptaków, tak jak było to praktykowane w przypadku jednej z małp, która u nas obecnie przebywa. Zwierzę ma przez to bardzo poważne wady rozwojowe. Na rynku dostępne są co prawda zbilansowane karmy, ale są one dość drogie, więc często kończy się właśnie na przysłowiowym bananie – zaznacza nasz rozmówca.
Małpy nie da się nauczyć wypróżniania do kuwety
Kolejnym problemem, z jakimi muszą borykać się małpy trzymane w domach są odparzenia. Jako, że nie da się nauczyć ich wypróżniania do kuwety, ludzie zakładają im pieluszki.
- Spotkać właściciela, który jest świadom potrzeb, jakie mają te zwierzęta to jak wygrana w totka. Taki ktoś musiałby przede wszystkim zbudować bardzo dużą wolierę, w której panowałyby takie warunki jak w ogrodach zoologicznych. Oczywiście z zastrzeżeniem, że byłaby tam trzymana więcej niż jedna małpa. Do tego odpowiednio karmiona – opowiada pan Bartłomiej.
"Ludzie naprawdę potrafią robić zwierzętom straszne rzeczy"
Fundacja szuka właśnie takich osób, chcąc stworzyć listę potencjalnych dobrych i sprawdzonych domów w całej Polsce, do których będzie można takie zwierzę przekierować.
– Miejmy nadzieję, że uda się stworzyć listę. Oczywiście adoptujący będzie musiał spełnić szereg warunków. Musimy mieć pewność, że oddajemy przedstawicieli tego niezwykle wymagającego gatunku w dobre ręce. Ludzie naprawdę potrafią robić zwierzętom straszne rzeczy. Znam relację pani lekarz weterynarii, do której przyszła właścicielka małpy z żądaniem usunięcia jej zębów, bo gryzie. Nie wiem nawet jak to skomentować – mówi Bartłomiej Gorzkowski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Nadia Chlebicka