Studenci z Etiopii i Zimbabwe bawili się na imprezie w jednym z mieszkań w Lublinie. Policję wezwali sąsiedzi. Podczas interwencji okazało się, że jeden z uczestników wypadł z balkonu. Policja teraz sprawdza, czy imprezowicze naruszyli ograniczenia dotyczące zgromadzeń wprowadzone z powodu epidemii koronawirusa.
Policjanci dostali sygnał o imprezie w środę wieczorem. Przed jeden z bloków w dzielnicy Czechów w Lublinie podjechał radiowóz. Policjanci, kiedy weszli do mieszkania, zastali w nim grupkę studentów z Etiopii i Zimbabwe. - Podczas interwencji okazało się, że jeden z uczestników imprezy wypadł z balkonu na trzecim piętrze. Mówił on policjantom, że poślizgnął się na śliskim podłożu. Na szczęście nie odniósł poważnych obrażeń - opowiada oficer prasowy komendy miejskiej policji w Lublinie Kamil Gołębiowski. Funkcjonariusze wyliczyli, że łącznie w mieszkaniu było 11 osób.
Do sprawdzenia
Kamil Gołębiowski informuje, że policja sprawdza, czy imprezowicze naruszyli zaostrzone przepisy dotyczące zgromadzeń. - Po zebraniu niezbędnych dowodów materiały zostaną przekazane do prokuratury celem oceny prawno-karnej - mówi rzecznik lubelskiej policji.
Od piątku, 20 marca na terenie Polski obowiązuje stan epidemii. Zdecydowano o przedłużeniu zamknięcia wszystkich placówek oświatowych i szkół wyższych do świąt Wielkanocy. Za złamanie regulacji dotyczących gromadzenia się grozi do 5 tysięcy złotych.
Źródło: TVN24 Łódź/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Pixabay