Pracownik urzędu gminy Grodzisk w województwie podlaskim znalazł w samochodzie służbowym podsłuch. O jego założenie prokuratura podejrzewa wójta.
- Chodzi o samochód, z którego mają prawo korzystać wyłącznie pracownicy samorządowi. Stąd też to właśnie do tych osób zawęziliśmy krąg podejrzeń - mówił w kwietniu w rozmowie z tvn24.pl szef Prokuratury Rejonowej w Hajnówce Jan Andrejczuk. Wyszło wtedy na jaw, że w aucie służbowym należącym do urzędy gminy Grodzisk znalezione zostało urządzenia podsłuchowe.
Prokuratura podejrzewa, że zostawił je tam wójt.
Kara do trzech lat pozbawienia wolności
- Usłyszał już zarzuty przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego oraz bezprawnego uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony. Nastąpił tu zbieg przestępstw. Surowsza kara - do trzech lat pozbawienia wolności - przewidziana jest za przekroczenie uprawnień – mówi teraz prokurator Andrejczuk.
Wójt nie przyznaje się do winy.
"Złożył wyjaśnienia dopiero podczas zaznajamiana się z aktami"
- W czasie pierwszego przesłuchania odmówił składania wyjaśnień. Zrobił to dopiero podczas zaznajamiana się z aktami. Przysługuje mu prawo do złożenia wniosków dowodowych. Ostatnim dniem, w którym może to zrobić jest poniedziałek, 19 lipca – podkreśla Jan Andrejczuk.
Jeśli nie będzie wniosków dowodowych, akt oskarżenia trafi do sądu już w najbliższych dniach.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock