Policja zatrzymała 30-latka, który wyjął okno i wszedł do altanki w gminie Wasilków (woj. podlaskie). Ze środka wyniósł rzeczy o wartości 150 złotych. Mężczyzna tłumaczył policjantom, że altanka należy do jego byłej partnerki i chciał w ten sposób sprawić, by kobieta do niego wróciła.
Zaczęło się od tego, że do policjantów z komisariatu policji w Wasilkowie w powiecie białostockim zgłosiła się kobieta, która powiedziała, że ktoś włamał się do jej altanki. Z wnętrza został skradziony telewizor, dywan oraz czerwona miska.
"Jak oświadczyła, włamywacz uszkodził kłódkę zawieszoną na bramce i wszedł na jej działkę, a następnie wyjął okno z budynku. Właśnie w ten sposób dostał się do środka" - czytamy w komunikacie Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
Skradzione przemioty miał w mieszkaniu
Łączną wartość strat oszacowała została na 150 złotych.
ZOBACZ TEŻ: Zauważyli pozostawiony rowerek i zabrali go ze sobą. Potem trafili w sieci na informację, że ktoś go szuka
"Pracujący nad sprawą policjanci z wasilkowskiego komisariatu zatrzymali włamywacza w jego mieszkaniu. Tam również odnaleźli skradzione przedmioty" – głosi komunikat.
Usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem
30-letni białostoczanin tłumaczą policjantom, że chciał w ten sposób sprawić, by kobieta do niego wróciła. Mężczyzna usłyszał już zarzut kradzieży z włamaniem.
Grozi za to kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Białystok