Dwójka wolontariuszy i dwie osoby dokumentujące kryzys na granicy z Białorusią mają otrzymać zadośćuczynienie od Skarbu Państwa za niesłuszne zatrzymanie przez policję. Wszystko działo się w grudniu 2021 roku, gdy mundurowi weszli do punktu Klubu Inteligencji Katolickiej w gminie Gródek (woj. podlaskie). Ich podejrzenia co do organizowania nielegalnego przekraczania granicy jednak się nie potwierdziły.
- To wszystko było dla nas ogromnym zaskoczeniem i bardzo to wszyscy przeżyliśmy – mówił w zeszłym roku w rozmowie z tvn24.pl Jakub Kiersnowski, prezes warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej.
Chodzi o wydarzenia z nocy z 15 na 16 grudnia 2021 roku, kiedy to do punktu pomocy humanitarnej, który KIK zorganizował w gminie Gródek przy granicy z Białorusią, weszła policja.
Policja przesłuchiwała cztery osoby. Zabrała telefony i komputery
Aktywistka z Grupy Granica Katarzyna Staszewska powiedziała w grudniu 2021 roku przed kamerą TVN24, że na miejscu było około 12 samochodów policyjnych i że wolontariusze traktowali to jako przykład zastraszania i represji wobec osób, które angażują się w ratowanie życia zziębniętych i cierpiących osób.
Podinspektor Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji, wyjaśniał, że mundurowi prowadzili czynności w związku z podejrzeniem popełniania przestępstwa organizowania pomocnictwa przy nielegalnym przekraczaniu granicy. Mundurowi przesłuchali czwórkę osób – dwójkę wolontariuszy oraz dwie osoby, które dokumentowały kryzys na granicy z Białorusią. Zabrali im telefony i komputery.
Prokuratura umorzyła postępowanie. Sąd przyznał zadośćuczynienia
We wrześniu 2022 roku Prokuratura Rejonowa w Białymstoku umorzyła postępowanie w tej sprawie. W skonfiskowanych laptopach i telefonach nie znaleziono dowodów, które świadczyłyby o tym, że ktoś brał udział w przemycie ludzi.
- Natomiast w lutym 2023 roku Sąd Rejonowy w Białymstoku orzekł, że działania policji były nielegalne, niezasadne i nieprawidłowe. Orzeczenie jest prawomocne. Cztery osoby wystąpiły z wnioskiem o zadośćuczynienie od Skarbu Państwa. 6 czerwca 2023 roku Sąd Okręgowy w Warszawie takie zadośćuczynienia im przyznał: w kwocie od trzech do 10 tys. zł – mówi mecenas Artur Kula z kancelarii Knut Mazurczak Adwokaci, pełnomocnik grupy.
Orzeczenie nie jest prawomocne
Kula zaznacza też – co można przeczytać również w postach zamieszczonych na profilach facebookowych warszawskiego KIK oraz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – że sąd w uzasadnieniu ustnym podkreślił, że w grudniu 2021 roku doszło formalnie do zatrzymań tych osób.
- Pomimo tego, że nie przewieziono ich na komisariat, lecz przesłuchano na miejscu i nawet jeśli funkcjonariusze nie sporządzili dokumentacji czy protokołów z tych czynności. Przesłuchania poszczególnych osób trwały nawet do 14 godzin – podkreśla mecenas.
"Gdy funkcjonariusze zatrzymywali osoby związane z PIK-iem (Punktem Interwencji Kryzysowej - przyp. red.), nie zaistniało żadne uzasadnienie podejrzenia popełnienia przestępstwa. Orzeczenie nie jest prawomocne" – czytamy we wspomnianych postach.
Wolontariuszka Weronika Klemba również wystąpiła o zadośćuczynienie
Mecenas Kula jest też pełnomocnikiem wolontariuszki Weroniki Klemby, która w marcu 2022 roku została zatrzymana przez policję, gdy jechała autem w pobliżu wsi Poniatowicze (woj. podlaskie). Według funkcjonariuszy jechała po czterech obywateli Kuby. Usłyszała więc zarzut usiłowania pomocy w nielegalnym przekraczaniu granicy.
Czytaj też: Migranci wciąż koczują na polsko-białoruskiej granicy. "Jakim my jesteśmy narodem tak naprawdę?"
- W tym przypadku prokuratura również umorzyła postępowanie z braku dowodów. Pani Klemba również wystąpiła o zadośćuczynienie. Czekamy na rozprawę – mówi Artur Kula.
Szef warszawskiego KIK-u liczy na refleksję ze strony służb
Natomiast jeśli chodzi o punkt warszawskiego KIK-u w gminie Gródek, to nadal działa. – Z tym, że obecnie często gościmy też w punktach innych organizacji, które udzielają pomocy humanitarnej – mówi nam Jakub Kiersnowski, prezes warszawskiego KIK-u.
Dodaje, że rozstrzygnięcie sądu wobec czwórki osób – oraz zapewne niedługo wobec Weroniki Klemby – ma wymiar nie tylko materialny, ale również symboliczny.
- Pokazuje, że udzielanie pomocy potrzebującym jest zgodne z prawem, a działania służb wobec tych osób niestety takie nie były. Mamy nadzieję, że skłoni to służby do refleksji – zaznacza.
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod płaszczykiem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja trwa.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24