Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał wyrok 15 lat pozbawienia wolności dla mieszkańca Giżycka (woj. warmińsko-mazurskie), który miał pobić, a potem udusić swoją matkę. Ciało kobiety zostało znalezione dopiero po czterech dniach. Jak ustalili śledczy, mężczyzna owinął je w folię i przełożył do wanny. Rozstrzygnięcie jest prawomocne.
We wtorek (28 marca) przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zapadł wyrok w sprawie mieszkańca Giżycka, który jest oskarżony o zabójstwo matki oraz o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad nią. Utrzymana została kara orzeczona z pierwszej instancji, czyli 15 lat więzienia.
Wyrok jest prawomocny. Prokuratura chciała surowszej kary - 25 lat więzienia, a obrona - uniewinnienia lub kary łagodniejszej. Sam oskarżony żądał uchylenia wyroku i ponownego rozpoczęcia procesu.
Oboje byli po spożyciu alkoholu
Do zabójstwa doszło w sierpniu 2021 roku w jednym z mieszkań w Giżycku. Według ustaleń śledztwa, oskarżony bywał agresywny, po alkoholu wszczynał w domu awantury, stosował wobec matki przemoc psychiczną i fizyczną. W nocy, której doszło do zabójstwa, matka i syn byli w domu sami, oboje byli po spożyciu alkoholu. Oskarżony - jak ustaliła prokuratura - najpierw pobił matkę, a potem ją udusił.
Zdaniem śledczych, oskarżony po dokonaniu zbrodni poszedł spać, również następnego dnia nie poinformował nikogo o śmierci kobiety. Zamiast tego - jak twierdzi prokuratura - owinął ciało kobiety w folię malarską, po czym przełożył do wanny i przykrył stertą rzeczy. Prokuratura postawiła mu za to zarzut znieważenia zwłok. Dopiero po czterech dniach od zbrodni policja otrzymała telefonicznie zgłoszenie, że w tym mieszkaniu, w łazience mogą być zwłoki kobiety zamordowanej przez syna.
Mówił, że nie pamięta, co się wydarzyło
W maju ubiegłego roku przed Sądem Okręgowym w Olsztynie, który rozstrzygał sprawę w pierwszej instancji, oskarżony wyjaśniał, że w ogóle nie pamięta, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Zaprzeczył też, że znęcał się fizycznie nad matką. W pierwszej instancji zapadł wyrok 15 lat więzienia. Sąd przyjął, że sprawca działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa, za okoliczność łagodzącą uznał wcześniejszą niekaralność oskarżonego.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał karę łączną 15 lat więzienia. Wycofał jednak zarzut znieważenia (zbezczeszczenia) zwłok matki oskarżonego i uznał, że było to jedynie wykroczenie polegające na tym, iż "odstąpił od czynności związanych z pochówkiem". Sąd nie wymierzył więc za to kary.
Według sądu dowody są jednoznaczne
- Zebrane w sprawie dowody (...) jednoznacznie wskazują, że nikt inny, tylko oskarżony jest sprawcą zabójstwa swojej matki - mówiła, uzasadniając wyrok, sędzia Brandeta Hryniewicka.
Przypomniała, że mężczyzna tuż po zbrodni przyznał się do tego swemu ojcu. Sędzia mówiła, że wpływ na tę tragedię miała wcześniejsza sytuacja w domu, konflikty matki z synem, znęcanie się nad nią oraz nadużywanie alkoholu.
Do ważnych okoliczności, wpływających na relacje w tej rodzinie, sąd zaliczył traumę obojga związaną z tragiczną śmiercią drugiego z synów - brata oskarżonego, który został śmiertelnie pobity.
- Oboje obwiniali się o tę śmierć, to doprowadziło też do tego, że spożywali alkohol, dochodziło do kłótni. Niewątpliwie sytuacja się pogarszała, o czym matka pisała też na Facebooku. To, czym dzieliła się z innymi osobami, będącymi tak jak ona w sytuacji po stracie dziecka, wskazuje, że bardzo cierpiała, ale że też po śmierci brata bardzo cierpiał oskarżony. Nie powstrzymało go to jednak od tego, by atakować matkę - wskazywała w ustnym uzasadnieniu sędzia.
Mężczyzna nie był wcześniej karany
Sąd uznał, że nie było powodów ani do podwyższenia, ani do obniżenia kary. Sędzia Hryniewicka zwracała uwagę, że sprawca nie był wcześniej karany i nie jest zdemoralizowany w takim stopniu, że wymagałoby to kary eliminacyjnej, czyli 25 lat pozbawienia wolności.
Sąd wziął też pod uwagę sytuację rodziny i skruchę sprawcy, ale nie znalazł podstaw, by karę złagodzić w sytuacji, gdy chodzi o zabójstwo osoby najbliższej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24