We wsi Bohdan w gminie Dobrzyniewo Duże (woj. podlaskie) trzeba było wybić 90 sztuk drobiu. To już trzecie, po Topilcu i Bojarach w gminie Turośń Kościelna, ognisko choroby o nazwie rzekomy pomór drobiu, której ostatni przypadek odnotowano w Polsce w 1974 roku. Obowiązują, wydane przez wojewodę, nakazy i zakazy.
Choć nazwa tej zakaźniej choroby może być myląca, to rzekomy pomór drobiu jest faktem. Wywołuje go wirus o nazwie paramyksowirus typu I. Jak informuje Radio Białystok, w województwie podlaskim jest już trzecie ognisko choroby. Wykryto je w niewielkim gospodarstwie we wsi Bohdan w gminie Dobrzyniewo Duże w powiecie białostockim.
- To jest typowe gospodarstwo przyzagrodowe, my o tym gospodarstwie wiedzieliśmy, bo wynikało z dochodzenia epizootycznego, które prowadziliśmy w ognisku w Topilcu. Drobiu już tam nie ma, a było 90 sztuk - powiedział w rozmowie z radiem Dariusz Filianowicz, powiatowy lekarz weterynarii w Białymstoku.
Zaczęło się od ogniska w Topilcu
Topilec w gminie Turośń Kościelna, o którym wspomniał, był pierwszym ogniskiem pomoru.
- Jego obecność potwierdziły we wtorek (11 lipca) wyniki badań przeprowadzone przez Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach - informowała w środę (12 lipca) lekarz weterynarii Katarzyna Agnieszka Arłukowicz-Strankowska, wojewódzki inspektor weterynaryjny ds. zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt.
Ostatni przypadek tej choroby był w Polsce notowany w 1974 roku. Służby weterynaryjne ustalają, w jaki sposób doszło do zakażenia drobiu. Prowadzone jest w tej sprawie postępowanie.
Wirus jest wysoce zjadliwy
Agnieszka Arłukowicz-Strankowska zaznaczyła, że wirus ten występuje u ptaków, także dzikich. Podkreśliła, że jest wysoce zjadliwy, prowadzi do śmiertelności nawet całego stada.
ZOBACZ TEŻ: 3,5 tysiąca martwych kormoranów. Co się stało?
- Choroba w swojej naturze jest dość podobna do wysoce zjadliwej grypy ptaków. Wywołuje ją inny czynnik, inny wirus, natomiast jest to choroba wysoko zaraźliwa, przebiegająca bardzo gwałtownie w stadach drobiu, ze 100-procentową nawet śmiertelnością - powiedziała Arłukowicz-Strankowska.
Na rzekomy pomór drobiu są szczepionki, ale nie są obowiązkowe. Na fermie w Topilcu było ok. 40 tys. sztuk drobiu, stado trzeba było zlikwidować.
Po kilku dniach, drugie ognisko
W czwartek (20 lipca) służby potwierdziły kolejne ognisko rzekomego pomoru drobiu. Tym razem na fermie brojlerów, tym razem w miejscowości Bojary w gminie Turośń Kościelna. Na fermie znajduje się jeden kurnik, w którym hodowano około 28,5 tysiąca sztuk brojlerów. Stado zostało zlikwidowane.
Powiatowy lekarz weterynarii w Białymstoku mówił wtedy, że wszystkie fermy wysokotowarowe w okolicy zostały już przez inspekcję skontrolowane, prowadzony jest też przegląd gospodarstw, w których hodowany jest drób.
Obowiązują nakazy i zakazy
Już w środę (12 lipca) inspekcja weterynaryjna wystąpiła do wojewody podlaskiego o wydanie rozporządzenia w sprawie wyznaczenia stref wokół ogniska choroby: tzw. obszaru zapowietrzonego w promieniu trzech kilometrów wokół miejsca wystąpienia zakażenia oraz obszaru zagrożonego, który zajmuje kolejne siedem kilometrów. Co daje łącznie 10 kilometrów.
W czwartek (13 lipca) wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski wydał wspomniane rozporządzenie. Obszar zapowietrzony objął miejscowości w gminach Turośń Kościelna, gminie Choroszcz i w gminie Łapy w powiecie białostockim. Natomiast w obszarze zagrożonym, oprócz wsi z powiatu białostockiego, znalazły się też miejscowości z powiatu wysokomazowieckiego.
Rozporządzenie przewiduje szereg zakazów i nakazów. Na obszarze zapowietrzonym obowiązuje m.in. nakaz niezwłocznego usuwania "zwłok drobiu lub innych ptaków z terenu gospodarstwa", czy też "stosowanie środków bezpieczeństwa biologicznego przez osoby wchodzące lub wychodzące z pomieszczeń, w których utrzymywany jest drób i inne ptaki". Zakazana jest tam natomiast chociażby targowiskowa sprzedaż mięsa drobiowego, mięsa ptaków łownych oraz jaj konsumpcyjnych i wylęgowych.
Wojewoda polecił też oznaczenie poszczególnych obszarów tablicami informacyjnymi.
Minister: to problem, nad którym musimy się mocno zastanowić
Teraz, gdy pojawiło się drugie i trzecie ognisko będą obowiązywać nowe promienie obszarów zapowietrzonego i zagrożonego.
W czwartek (20 lipca) rano w studiu PAP minister rolnictwa Robert Telus, gdy było wiadomo tylko o jednym ognisku tego wirusa, mówił, że "to problem, nad którym musimy się mocno zastanowić, dlatego pracują nad tym inspekcja weterynaryjna i laboratoria". Podkreślał też, że Polska jest jednym z największych eksporterów drobiu w Europie, dlatego liczył, że nie będzie kolejnych ognisk.
Źródło: PAP, tvn24.pl, Polskie Radio Białystok
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock