Nieznany sprawca ukradł rzeczy należące do parafii Najświętszej Opatrzności Bożej w Bielsku Podlaskim. Później wszystko odniósł, zostawiając kartkę z przeprosinami. Nie możemy napisać, co ukradł i gdzie to odniósł. Proboszcz chce bowiem nagrodzić skruszonego złodzieja, ten jednak musi podać szczegóły, które zna tylko on.
- Ta sprawa pokazuje, że Opatrzność zawsze o swoje zadba. Od wartości tych rzeczy większa i ważniejsza jest postawa tego człowieka – mówi ksiądz prałat Zbigniew Karolak, proboszcz parafii Najświętszej Opatrzności Bożej w Bielsku Podlaskim. Jakiś czas temu z plebanii bądź też prowadzonego przez parafię przedszkola zginęły pewne rzeczy. Później ktoś je oddał, zostawiając kartkę z informacją "Zwracam to, co sobie kiedyś przywłaszczyłem. Przepraszam".
Skruszony złodziej musi udowodnić, że to on zostawił kartkę
Celowo nie podajemy szczegółów, bo ksiądz postanowił nagrodzić uczciwość złodzieja, którego najwyraźniej ruszyło sumienie.
- Przekażę sto złotych osobie, która oddała te rzeczy. Muszę mieć jednak pewność, że nagradzam właściwą osobę. Oczekuję więc jakichkolwiek informacji. Typu - jakie rzeczy zostały skradzione, kiedy i gdzie doszło do kradzieży czy też w jakiej formie rzeczy zostały przekazane parafii. Oczywiście osoba ta nie musi się ujawniać. Nagrodę mogę przekazać anonimowo – tłumaczy ksiądz.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: ksiądz prałat Zbigniew Karolak