49-letni Andrzej G., skazany na dwa lata więzienia za wyrzucenie szczeniaka przez balkon z czwartego piętra, chce niższej kary. Jego obrońca w procesie odwoławczym argumentował, że zachowanie jego klienta nie było "znęcaniem ze szczególnym okrucieństwem", bo było jednorazowe.
Proces odwoławczy toczył się przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. 49-letni mężczyzna został przez sąd pierwszej instancji nieprawomocnie skazany na dwa lata więzienia za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad psem. Sąd orzekł też 10-letni zakaz posiadania wszelkich zwierząt przez skazanego i 10 tys. zł nawiązki na rzecz fundacji Zwierzęta Niczyje, która ratowała psa i znalazła mu nowy dom. Pies przeżył upadek, choć był bliski śmierci. Po leczeniu trafił do nowych właścicieli.
Wyrzucił psa przez balkon
Zdarzenie miało miejsce w grudniu 2022 roku. Policję zawiadomiły osoby, które przed blokiem znalazły ciężko rannego zwierzaka i zaopiekowały się nim. Wszystko wskazywało na to, że szczeniak - dwumiesięczny mieszaniec - został wyrzucony z mieszkania na czwartym piętrze w bloku, przy którym go znaleziono.
Policjanci ustalili, że sprawcą jest mieszkający tam 49-latek. W czasie zatrzymania był pijany. Policjantom tłumaczył, że nie chciał psa i nie miał co z nim zrobić, więc wyrzucił go przez balkon. Policjanci ustalili też, że wcześniej mężczyzna mógł znęcać się nad zwierzęciem i przetrzymywać je na balkonie.
Wyrzucił psa, "bo szczekał"
Zarzut postawiony mężczyźnie dotyczy właśnie znęcania się ze szczególnym okrucieństwem na zwierzęciem, grozi za to do pięciu lat więzienia. W śledztwie i przed sądem 48-latek przyznał się. Zapewniał, że żałuje tego, co zrobił.
Pies nie był jego, a należał do rodziny brata oskarżonego, z którą ów mężczyzna mieszkał w Białymstoku. Gdy wyrzucił szczeniaka przez balkon, był w domu sam. W śledztwie mówił, że od czasu do czasu się nim zajmował pod nieobecność domowników. "Ja go wyrzuciłem przez balkon, bo on szczekał i ja byłem pijany" - wyjaśniał wtedy.
Czytaj też Pies miał pomóc dziecku z ADHD. Pijany wujek wyrzucił zwierzę przez balkon. Ruszył proces
Prokuratura chciała przed sądem rejonowym trzech lat więzienia, biorąc też pod uwagę, że oskarżony jest recydywistą (karanym za rozbój) oraz 10-letniego zakazu posiadania zwierząt i 10 tys. zł nawiązki.
Obrońca chce mniejszej kary
Ponieważ wyrok był bliski tego, czego domagała się prokuratura, oskarżenie nie składało apelacji. Zrobił to obrońca. W jego ocenie nie można w tej sprawie mówić o szczególnym okrucieństwie, bo działanie oskarżonego było jednorazowe, a pies był przetrzymywany na balkonie również przez właścicieli.
Dlatego obrońca chce zmiany kwalifikacji prawnej na tzw. typ podstawowy przestępstwa znęcania się nad zwierzęciem i odpowiednio niższej kary - wnioskuje o pięć miesięcy więzienia. Ewentualnie chce kary łagodniejszej przy obecnej kwalifikacji.
Prokuratura chce utrzymania wyroku
Prokurator Edyta Wilczewska z Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ mówiła w mowie końcowej - przywołując zeznania świadków - że pies został wyrzucony z balkonu z wielką siłą, a wcześniej zwierzę miało być przez oskarżonego kopane i bite. - Takie zachowanie było nacechowane szczególnym okrucieństwem, szczególną intensywnością i spowodowało zadanie zwierzęciu szczególnych cierpień - mówiła prokurator.
Wyrok ma być ogłoszony na początku maja.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Zwierzęta Niczyje