Pasierbica mówiła, że ją molestował, później wszystko odwołała. Został uniewinniony, chciał miliona złotych odszkodowania

Sąd apelacyjny utrzymał w mocy orzeczenie pierwszej instancji
Wyrok wydał Sąd Apelacyjny w Białymstoku
Źródło: Google Earth
50-letniemu dziś mężczyźnie zarzucano molestowanie 13-letniej pasierbicy. Nastolatka przyznała się później do kłamstwa. Podejrzany został uniewinniony i po czterech miesiącach opuścił areszt. Mówił o traumatycznych przeżyciach, które go tam spotkały, m.in. o poważnych pobiciach. I domagał się miliona złotych odszkodowania. Sąd Apelacyjny w Białymstoku, podtrzymując rozstrzygnięcie pierwszej instancji, przyznał mu 350 tysięcy złotych odszkodowania. Wyrok jest prawomocny.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku przyznał we wtorek (21 lutego) 350 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszny areszt mężczyźnie, prawomocnie uniewinnionemu od zarzutu molestowania nieletniej - swojej pasierbicy. Utrzymał tym samym orzeczenie pierwszej instancji i przyznanej kwoty nie zmienił. Rozstrzygnięcie jest prawomocne.

Proces odwoławczy w sprawie odszkodowania i zadośćuczynienia odbywał się przy drzwiach zamkniętych ze względu na dobra osobiste pokrzywdzonego.

Sąd apelacyjny utrzymał w mocy orzeczenie pierwszej instancji
Sąd apelacyjny utrzymał w mocy orzeczenie pierwszej instancji
Źródło: TVN24

Pełnomocnik 50-letniego obecnie mężczyzny domagał się miliona złotych odszkodowania. Prokuratura co do zasady zgadzała się ze słusznością wniosku, ale - w jej ocenie - kwotą właściwą byłoby niespełna 60 tys. zł.

Pasierbica zarzucała mu molestowanie, został aresztowany, później uniewinniony

Proces, w którym mężczyzna ostatecznie został uniewinniony od zarzutów molestowania, był następstwem śledztwa łomżyńskiej prokuratury. Podstawą tego postępowania było zawiadomienie 13-letniej wówczas pasierbicy mężczyzny. Po postawieniu zarzutów prokuratura wnioskowała o areszt ówczesnego podejrzanego i sąd ten wniosek uwzględnił. Ostatecznie mężczyzna spędził w areszcie cztery miesiące.

50-latek mówi o traumatycznych przeżyciach, które go tam spotkały, m.in. o poważnych pobiciach, których skutki odczuwa do dziś. Nie jest zdolny do pracy, zażywa środki psychotropowe. Przyznaje, że ma długi, bo nie może pracować. Przed aresztowaniem to on utrzymywał rodzinę.

Czytaj też: Spędził w więzieniu 20 lat, okazało się, że był niewinny. Teraz dostanie rekordowe odszkodowanie

W procesie karnym przed Sądem Rejonowym w Łomży mężczyzna został uniewinniony. Sąd wziął pod uwagę przede wszystkim zmienione zeznania rzekomej poszkodowanej, która przyznała się do kłamstwa i wycofała ze wszystkich zarzutów wobec swego ojczyma.

Czytaj też: 18 lat "siedział za niewinność". "Mógłby żądać 100 milionów"

Wyrok ten podtrzymał łomżyński sąd okręgowy. Jest on już prawomocny, co otworzyło drogę do ubiegania się o odszkodowanie i zadośćuczynienie za niesłuszny areszt.

Przed rozprawą odwoławczą w sprawie tego wniosku pokrzywdzony mówił dziennikarzom, że ma żal do prokuratury, która - jak to ujął - "cały czas dążyła do skazania". Mówił też, że mimo zgłoszeń nikt nie ujawnił tego, jak był traktowany w areszcie.

Jego żona dodała, że jej córka bardzo żałuje tego, co kilka lat temu zrobiła, i bardzo to wciąż przeżywa psychicznie.

Czytaj też: Były strażnik dostanie odszkodowanie za niesłuszny areszt. "Nasze państwo popełniło błąd i powaliło pana na kolana"

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: