Prokuratura Regionalna w Białymstoku, która prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnych nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych byłego ministra finansów, a dziś prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia, będzie miała więcej czasu na przeprowadzenie czynności. Prokuratura Krajowa przedłużyła śledztwo do 2 czerwca - poinformowała Prokuratura Regionalna w Białymstoku.
- Do tej pory, mimo że mój klient zgłosił gotować podjęcia wszelkich rozmów z prokuraturą i przedstawienia dowodów potwierdzających przedłożone przez niego oświadczenia majątkowe, prokuratura nie wykazała żadnej inicjatywy dowodowej odnośnie bezpośredniego przesłuchania pana Mariana Banasia - powiedział w czwartek mecenas Marek Małecki, pełnomocnik prezesa Najwyższej Izby Kontroli.
Dodał, że taka sytuacja trwa ponad rok. - W sprawie nie nastąpił żaden przełom - zaznaczył Małecki.
Nikomu nie postawiono zarzutów
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Białymstoku Paweł Sawoń poinformował w czwartek o przedłużeniu przez Prokuraturę Krajową do 2 czerwca śledztwa w tej sprawie. Pytany o słowa mecenasa Marka Małeckiego przekazał, że nie będzie komentował doniesień medialnych ani wypowiedzi pełnomocników. - Zakres czynności objęty jest tajemnicą postępowania. Nie udzielamy informacji na temat przeprowadzonych czy planowanych czynności - odpowiedział.
Dodał, że śledztwo w dalszym ciągu prowadzone jest in rem, czyli w sprawie. - Co oznacza, że nikomu nie przestawiono zarzutów - wyjaśnił prokurator.
Do prokuratury wpłynęły trzy zawiadomienia
Chodzi o sprawę byłego ministra finansów, a dziś prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Po koniec listopada 2019 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne skierowało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa. Podobne zawiadomienia złożyła też grupa posłów opozycji i Generalny Inspektor Informacji Finansowej.
- Zapadła decyzja o wszczęciu śledztwa. Jest ono prowadzone w sprawie złożenia fałszywych oświadczeń majątkowych poprzez podanie nieprawdy co do wysokości zgromadzonych środków pieniężnych, a także podania nieprawdy co do osiągnięcia dochodu z tytułu innej działalności polegającej na wynajmowaniu posiadanych nieruchomości. Drugim wątkiem śledztwa jest złożenie zawierających nieprawdę deklaracji podatkowych w podatku dochodowym od osób fizycznych poprzez zatajenie wysokości dochodu uzyskanego z tytułu wynajmu posiadanych nieruchomości, przez co narażono podatek na uszczuplenie w kwocie, której dotąd nie ustalono. Przestępstwa te zagrożone są karą nawet do pięciu lat pozbawienia wolności – mówił w 2019 roku w TVN24 Paweł Sawoń.
Zaczęło się od reportażu w "Superwizjerze"
Sprawa Mariana Banasia ujrzała światło dzienne dzięki reportażowi dziennikarza TVN Bertolda Kittela, który przyjrzał się - wpisanej przez prezesa NIK w oświadczeniu majątkowym - kamienicy w krakowskim Podgórzu. Z wyemitowanego 21 września 2019 roku materiału "Superwizjera" pod tytułem "Pancerny Marian i pokoje na godziny" wynikało, że kamienica Banasia służyła jako hostel wynajmowany na godziny.
Dziennikarz spotkał na miejscu przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem, który w jego obecności odbył rozmowę telefoniczną, twierdząc, że rozmawia z Banasiem. Po publikacji reportażu prezes NIK przyznał, że rzeczywiście odebrał ten telefon i tłumaczył, że wynajął kamienicę synowi tego mężczyzny. Zaprzeczał, jakoby był to jego bliski znajomy.
W swoim oświadczeniu majątkowym Marian Banaś zadeklarował, że z wynajmu dwóch mieszkań i 400-metrowej kamienicy w 2018 roku zarobił niewiele ponad 65 tysięcy złotych. To oznacza średni miesięczny dochód w wysokości 5475 złotych. Za wynajem podobnej kamienicy w takiej krakowskiej lokalizacji, według lokalnych biur nieruchomości, mógłby uzyskać co najmniej trzy razy więcej – około 15 tysięcy złotych miesięcznie.
Źródło: tvn24.pl