Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku odbyła się rozprawa dyscyplinarna gdańskiej sędzi Doroty Zabłudowskiej. W grudniu 2018 roku sędzia przyjęła z rąk ówczesnego prezydenta miasta Pawła Adamowicza nagrodę - przyznaną przez kapitułę - za działanie na rzecz praw człowieka. Pieniądze przeznaczyła na cele społeczne, ale według zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych mogło dojść do uchybienia godności urzędu. Sąd w czwartek ogłosił przerwę do 5 września.
Protestujący pojawili się w czwartek przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku przed godziną 12, o której to rozpoczynała się rozprawa dyscyplinarna sędzi Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe Doroty Zabłudowskiej. - Musimy bronić niezależnych sądów. Musimy bronić niezależnych sędziów - mówił przez megafon jeden z uczestników protestu zorganizowanego przez podlaski oddział Komitetu Obrony Demokracji.
Sprawa dotyczy odebrania przez sędzię 9 grudnia 2018 roku z rąk ówczesnego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (zmarł w styczniu 2019 roku w wyniku zamachu) Gdańskiej Nagrody Równości. Wyróżnienie to jest przyznawane od 2016 roku przez kapitułę za działania na rzecz praw człowieka.
Sędzia tuż przed planowaną godziną rozpoczęcia rozprawy przyszła do sądu. Jej obrońca Włodzimierz Brazewicz ocenił, że zarzut, który został postawiony, sformułowano w sposób karygodny.
Możliwość uchybienia godności urzędu
W marcu 2019 roku sędzia otrzymała pismo od zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych Michała Lasoty. Wezwał ją do złożenia pisemnego oświadczenia w sprawie "możliwości przewinienia dyscyplinarnego w postaci uchybienia godności urzędu poprzez przyjęcie od prezydenta miasta Gdańska Gdańskiej Nagrody Równości". Rzecznik wszczął postępowanie dyscyplinarne. Sędzia nie stawiła się na wysłuchanie w biurze rzecznika. Sprawa ma teraz swój ciąg dalszy w sądzie.
- Spotykałam się z zarzutami, że nie powinnam przyjmować nagrody od prezydenta miasta Gdańska, skoro miał on sprawę w sądzie, w którym pracuję - mówiła Zabłudowska w rozmowie z TVN24 w marcu 2019 roku. Chodziło o zarzuty wobec Pawła Adamowicza, który był oskarżony o podanie nieprawdziwych danych w oświadczeniach majątkowych w latach 2010-2012.
Podkreślała, że nie zgadza się ze stanowiskiem rzecznika. - Uważam, że nie uchybiłam godności urzędu sędziego, natomiast pan rzecznik dyscyplinarny uważa inaczej - powiedziała.
- Pan prezydent (Paweł Adamowicz - red.) nie uczestniczył w przyznawaniu tej nagrody, natomiast ja nie miałam nic wspólnego z jego sprawą prowadzoną w sądzie, w związku z tym nie widziałam przeszkód, aby wziąć udział w tej procedurze i przyjąć nagrodę - tłumaczyła w 2019 roku.
Sąd ogłosił przerwę w rozprawie do 5 września
Czwartkowa rozprawa była jawna. Przedstawiciele rzecznika dyscyplinarnego się nie stawili. Obrona wnosiła o umorzenie postępowania. Sąd ogłosił przerwę do 5 września do godziny 12.
Dorota Zabłudowska potwierdziła podczas rozprawy, że została – decyzją kapituły – uhonorowana Gdańską Nagrodą Równości.
- Nagrodę wręczył mi prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. W dniu otrzymania nagrody – to znaczy dyplomu i odznaki – zadeklarowałam, że część pieniężną nagrody, czyli 3,3 tysiąca złotych, przekażę na cel społeczny. Tego samego dnia, gdy nagroda wpłynęła na moje konto, została w całości przekazana na rzecz Orkiestry Vita Activia (tworzą ją osoby z niepełnosprawnościami umysłowymi - red.). Nie osiągnęłam z tego tytułu żadnych korzyści, a wyraziłam zgodę na to, aby zgłoszono mnie do tej nagrody, przez wzgląd na moje koleżanki i moich kolegów, wszystkich sędziów, którzy stają w obronie niezależności władzy sądowniczej – stwierdziła.
Dodała, że to była jej jedyna motywacja. - Nie kierowały mną żadne względy osobiste – zaznaczyła.
Reporter TVN24 Mateusz Grzymkowski przekazał, że sędzi grozi nawet wydalenie z zawodu. - Może też otrzymać karę pieniężną albo zostać przeniesiona do innej jednostki - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24