Straż miejska w Białymstoku obwiniała radnego PiS Henryka Dębowskiego o udział w próbie bezprawnego zablokowania Marszu Równości, który przeszedł przez miasto w lipcu 2019 roku. Sąd pierwszej instancji stwierdził jednak, że nie ma na to dowodów. Potwierdziła to też apelacja. Radny został już prawomocnie uniewinniony.
20 lipca 2019 roku ulicami Białegostoku przeszedł pierwszy w historii miasta Marsz Równości. W tym samym czasie marszałek województwa zorganizował Piknik Rodzinny. Jego uczestnicy najpierw odmówili różaniec przed kościołem św. Rocha, po czym przeszli na dziedziniec Pałacu Branickich, gdzie odbywał się piknik. Zanim to nastąpiło, oba pochody spotkały na placu Jana Pawła II, w pobliżu białostockiej fary.
To właśnie tam, zdaniem straży miejskiej, przewodniczący PiS w białostockiej radzie miasta Henryk Dębowski miał - jako osoba publiczna i radny - wspólnie z innymi osobami, tworzyć zwarty szyk i wkroczyć na jezdnię, uniemożliwiając tym samym przejście ulicą Legionową uczestnikom Marszu Równości. Straż miejska zarzucała mu też, że miał zachęcać innych, aby poszli za jego przykładem i również blokowali marsz. Domagała się ukarania radnego grzywną w wysokości 500 złotych. Taki zresztą zapadł wyrok w trybie nakazowym. Samorządowiec się jednak odwołał i w listopadzie 2020 roku ruszył proces w normalnym trybie.
Radny został uniewiniony w pierwszej instancji już w lipcu zeszłego roku
W lipcu 2021 roku białostocki sąd rejonowy uniewinnił radnego, kosztami postępowania obciążając Skarb Państwa oraz zasądzając od Skarbu Państwa na rzecz Henryka Dębowskiego kwotę 504 złotych tytułem zwrotu kosztów obrony.
- W mojej ocenie żaden ze zgromadzonych dowodów nie wskazuje, aby obwiniony miał się dopuścić zachowania, które zostało opisane we wniosku o ukaranie – mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Kochanowski.
Widać go na nagraniu wideo, ale nie ma dowodów, że blokował marsz
Sąd dał wiarę radnemu, który przyznał, że był na miejscu zdarzenia, jednak jego celem nie było zakłócanie Marszu Równości. Jego obrońca stał na stanowisku, że w materiale dowodowym (chodziło o nagrania wideo) nie było żadnego potwierdzenia zarzutów. A jak stwierdził sąd, nie wystarczy domniemanie, że sama obecność osoby w danym miejscu oznacza zamiar czy próbę zakłócenia innego zgromadzenia.
- Na to musiałyby być dowody. W mojej ocenie obwiniony również uczestniczył w legalnym zgromadzeniu i jego zamiarem nie było zakłócanie innego legalnego zgromadzenia – stwierdził sędzia.
Sąd uznał też, że radny był na zgromadzeniu prywatnie, a nie jako osoba publiczna.
Prawomocne uniewinnienie
Straż miejska nie zgodziła się z takim rozstrzygnięciem. Złożyła więc apelację, w której chciała uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do pierwszej instancji.
Czytaj też: Tęczowe flagi na ulicach Gdańska i Częstochowy.
We wtorek (15 marca) Sąd Okręgowy w Białymstoku utrzymał jednak poprzedni wyrok i prawomocnie uniewinnił radnego.
Sąd o stanowisku straży miejskiej: założenia i spekulacje
Sędzia Dariusz Orłowski mówił w uzasadnieniu, że apelacja zawiera własną, subiektywną ocenę dowodów. Stwierdził też, że takie stanowisko skarżącej straży miejskiej - sprowadzające się wyłącznie do przedstawienia poglądów odmiennych od tych, które ujął sąd pierwszej instancji w uzasadnieniu wyroku - to jedynie "dowolna polemika", która nie skutkuje zmianą orzeczenia.
- Założenia i spekulacje - tak natomiast sędzia Orłowski mówił o stanowisku straży miejskiej, że obecność radnego była służbowa, a znalazł się on tam "w celu uwiarygodnienia, a tym samym potwierdzenia zgodności z prawem działań podjętych przez przeciwników Marszu Równości".
Dodał, że żaden z dowodów nie wskazał, iż obwiniony radny "wspólnie, w porozumieniu z innymi osobami, tworząc zwarty szyk, wkroczył na jezdnię celem uniemożliwienia przejścia legalnego zgromadzenia pod nazwą Marsz Równości".
Jak uzasadniał sąd, Henryk Dębowski był w tym miejscu, co potwierdza m.in. miejski monitoring, ale nie ma dowodów by był jedną z osób, które wówczas "tworzyły zwarty szyk" i by uniemożliwił przejście uczestnikom marszu.
Policja ustaliła ponad 140 osób, które popełniły różne wykroczenia
Marsz Równości z lipca 2019 roku odbywał się pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich". Towarzyszyło mu kilka kontrmanifestacji oraz Piknik Rodzinny zorganizowany przez marszałka województwa jako alternatywa dla marszu. Przejście uczestników Marszu Równości kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, w tym przedstawiciele środowisk kibicowskich. Policja użyła gazu.
W stronę uczestników marszu rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa. Policja ustaliła ponad 140 osób, które popełniły różne wykroczenia, kilka spraw zakończyło się procesami z zarzutami karnymi.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24