Nie żyje Grześ, niedźwiedź z zoo w Białymstoku, który razem z niedźwiedzicą Jolą był symbolem ogrodu i zwierzęciem, przy którym zatrzymywał się każdy zwiedzający. Grześ żył 38 lat. Przez ostatni rok - jak informuje przedstawicielka zoo - był chorowity. Teraz zoo będzie chciało pozyskać nowego niedźwiedzia.
"Często bywaliśmy w zoo dla Ciebie Grzesiu", "Oj szkoda naszego misia", "Szok, największa gwiazda zoo odeszła" - to tylko kilka z licznych komentarzy, które pojawiły się na Facebooku pod wpisem Akcentu Zoo z informacją o śmierci Grzesia - niedźwiedzia, który był najbardziej znanym zwierzęciem w białostockim ogrodzie zoologicznym. Wybieg, na którym przebywał, dla wielu był obowiązkowym punktem każdej wizyty.
"Dożył bardzo sędziwego wieku"
- Miś dożył bardzo sędziwego wieku. Miał 38 lat. Chorował na nowotwór kości głowy. Przez ostatni rok był chorowity i słabnący - mówi Anna Jaroszewicz, kierownik schroniska dla zwierząt "Dolina Dolistówki", opiekującego się białostockim Akcent Zoo.
Grześ urodził się w 1985 roku. Miał być przeznaczony do pracy w cyrku. Został jednak - już jako dorosły niedźwiedź - odebrany z ośrodka w Barlinku i umieszczony w warszawskim zoo, skąd przyjechał do Białegostoku w 2012 roku i zamieszkał z niedźwiedzicą Jolą. Ta przyszła na świat w ogrodzie zoologicznym w Poznaniu w 1986 roku, a do białostockiego zoo trafiła, gdy miała półtora roku. Zmarła w 2020 roku. Przeżyła 34 lata.
Internauci, pisząc o Grzesiu, nie zapominają również o niej. W komentarzach czytamy: "Żegnaj Grzesiu. Pozdrów Jolę" czy też "Serce pęka, jeszcze udało mi się Go zobaczyć. Jest szczęśliwy z Jolą".
- Wiek Joli również był sędziwy. Niedźwiedzie w naturze żyją do 30 lat. W ogrodach zoologicznych nieco dłużej. Chociażby dlatego, że mają opiekę weterynaryjną - wyjaśnia Jaroszewicz.
Chcą pozyskać nowego niedźwiedzia. Takiego, który nie może żyć na wolności
Jak mówi, być może za jakiś czas w zoo pojawi się nowy niedźwiedź.
- Przy czym chodzi tylko i wyłącznie o takie zwierzęta, które nie mogą żyć na wolności. W naszym ogrodzie nie mamy bowiem i nie będziemy mieli ani jednego zwierzęcia pozyskanego z natury. Jeśli więc w którymś z ogrodów zoologicznych czy ośrodków rehabilitacji dzikich zwierząt pojawi się niedźwiedź, który będzie potrzebował "dachu na głową", chętnie go przyjmiemy - podkreśla nasza rozmówczyni.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Schronisko dla zwierząt "Dolina Dolistówki"