Sąd Apelacyjny w Białymstoku podwyższył kwotę zadośćuczynienia i odszkodowania, które ma dostać Robert Garbacz. Mężczyzna został w 2019 roku uniewinniony od zarzutów wprowadzenia w obieg dwóch fałszywych banknotów studolarowych oraz bycia członkiem grupy przestępczej, która miała przemycić do Polski 88 kilogramów kokainy.
Cofnijmy się do 2000 roku. Wtedy to Robert Garbacz wyjechał z Polski do USA po tym, jak po kontuzji zakończył w Kraśniku karierę boksera. W Stanach założył rodzinę i miał firmę transportową.
Jak w 2017 roku opowiadał w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", do Kraśnika przylatywał, aby leczyć uszkodzoną przegrodę nosową – pamiątkę po karierze bokserskiej. Został zatrzymany w styczniu 2010 roku. Na komendzie dowiedział się, że jest podejrzewany o udział w gangu rozprowadzającym fałszywe banknoty studolarowe.
Miał wprowadzić w obieg fałszywe banknoty, wymyślił historię o kokainie
"We wrześniu poprzedniego roku [2009 r. – red.], kiedy przedostatni raz byłem w Kraśniku, z kumplami poszliśmy do pubu powspominać stare dzieje. Piliśmy piwo i graliśmy na automatach. Ja stawiałem. Jako że szybko skończyły mi się złotówki, wymieniłem w barze studolarówkę. Potem drugą i trzecią. Już po zatrzymaniu, w komendzie poinformowano mnie, że dwa z trzech banknotów były fałszywe. Zarzut: wprowadzanie falsów do obiegu" – mówił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Opowiadał też, że funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego częstowali go alkoholem. I pod wpływem ich nagabywania powiedział, że jest członkiem grupy przestępczej, która przemyciła do Polski z Meksyku 88 kilogramów kokainy - w dwóch dostawach, po 55 i 33 kilogramów. Stwierdził, że wymyślił tę historię, by móc wcześniej wyjść z aresztu.
"Skąd się wzięło 88 kg? Bo taki był numer domu dziadków na wsi, gdzie przyjeżdżałem na wakacje. Liczba 33? Bo tyle wtedy miałem lat. A 55? To różnica między 88 a 33" – powiedział "Wyborczej".
Ponad rok przebywał w areszcie. Dostał zakaz wyjazdu z Polski
Chociaż później wycofał się z tych zeznań, został oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, przemyt narkotyków i puszczenie w obieg sfałszowanej gotówki.
W areszcie tymczasowym przebywał od 28 stycznia 2010 do 31 stycznia 2011 r. Po wyjściu dostał zakaz opuszczania kraju i przez sześć lat nie mógł wrócić do rodziny w Stanach Zjednoczonych. Twierdził, że rozpadła mu się przez to i rodzina, i firma.
Został prawomocnie uniewinniony. Domagał się ponad 15 mln zł
W styczniu 2019 roku Sąd Okręgowy w Lublinie uniewinnił Roberta Garbacza. Proces wykazał brak dowodów wskazujących, że to właśnie on wprowadził do obiegu sfałszowane banknoty. Śledczym nie udało się także znaleźć dowodów na przemyt kokainy. W tym samym roku Sąd Apelacyjny w Lublinie potwierdził rozstrzygnięcie pierwszej instancji.
Czytaj też: Przyznał się do pedofilii, trafił do celi. Wyszedł w połowie wyroku, ma szansę na odszkodowanie
Po tym wyroku Robert Garbacz wystąpił do skarbu państwa o ponad 15 mln zł tytułem zadośćuczynienia i odszkodowania. Jak wyjaśniał reprezentujący go adwokat Grzegorz Gozdór, kwota ta została wskazana na podstawie dokonanych przez biegłego obliczeń wartości amerykańskiej firmy, utraconego dochodu i domu.
W pierwszej instancji orzeczono kwotę łączną ponad 395 tys. zł
W kwietniu 2022 roku Sąd Okręgowy w Lublinie przyznał Garbaczowi 210 365 zł odszkodowania oraz 185 000 zł zadośćuczynienia wraz z odsetkami. Łącznie miał więc otrzymać ponad 395 tys. zł. Wyrok nie był prawomocny.
W drugiej instancji sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, który wyrokiem z 1 czerwca 2023 roku podwyższył Garbaczowi odszkodowanie do 298 tys. 17 zł, a zadośćuczynienie - do 264 tys. zł. Czyli łącznie 562 tys. 17 zł.
Sąd: nie ma dowodów, że składał wyjaśnienia po podaniu mu alkoholu
Sędzia Sławomir Wołosik stwierdził w uzasadnieniu, że do przedłużenia się tymczasowego zatrzymania o połowę okresu, w którym przebywał w areszcie, przyczynił się sam Garbacz (poprzez złożenie zeznań dotyczących narkotyków - przyp. red.).
Dodał też, że nie ma wiarygodnych dowodów, że podejrzany składał wyjaśnienia po podaniu mu alkoholu czy też stosowania przez policjantów innych zakazanych technik.
- Biegły stwierdził, że Robert Garbacz jest mitomanem, tj. opowiada o sobie historie, które mogą go lepiej sytuować w określonych kręgach społecznych - zaznaczył sędzia Wołosik.
Możliwa apelacja
Po ogłoszeniu wyroku mecenas Grzegorz Gozdór, adwokat Garbacza, zapowiedział w rozmowie z dziennikarzami, że złoży wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku.
- Myślę, że będzie składana kasacja - dodał.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24