Decyzją prezydenta Białegostoku zezwalającą na wycięcia niemal 14,5 tys. drzew rosnących w sąsiedztwie lotniska na Krywlanach zajmie się sąd. Oznacza to, że samoloty nadal nie będą mogły korzystać z całości betonowego pasa startowego, jaki tu powstał. Korzystanie tylko z jego części jest zdaniem władz miasta nieopłacalne, bo przewoźnicy musieliby płacić bardzo wysokie ubezpieczenia.
- Decydując się na taki krok, Lasy Państwowe pokazują, że chcą przeszkadzać w rozwoju naszego miasta. I sprawić, abyśmy nadal byli białą plamą na lotniczej mapie Polski – mówi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
W grudniu zeszłego roku białostocki magistrat wydał decyzję zezwalającą na usunięcie przeszkód lotniczych sąsiadujących z lotniskiem na Krywlanach. Według władz, tylko wtedy samoloty będą mogły korzystać z całości 1350-metrowego betonowego pasa startowego (na trawiastym dotąd lotnisku został on wybudowany już w 2018 roku, później rozpoczęły się formalności – przyp. red.). Inaczej loty byłyby, według władz, nieopłacalne ponieważ przewoźnicy nie mogliby lądować bez konieczności opłacenia bardzo wysokiego ubezpieczenia.
Wycinki na obszarze ok. 80 ha Lasu Solnickiego
Decyzja okazała się jednak kontrowersyjna. Oznacza bowiem potrzebę wycięcia blisko 14,5 tys. drzew na obszarze ok. 80 ha w pobliskim Lesie Solnickim. Od tej decyzji dwukrotnie odwoływał się właściciel terenu, czyli Nadleśnictwo Dojlidy. Samorządowe Kolegium Odwoławcze utrzymało decyzję prezydenta w mocy. Nadleśnictwo zaskarżyło więc rozstrzygnięcia SKO do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
- W dalszym ciągu nadleśnictwo podnosi, że na wycinki powinno zostać wydane zezwolenia dyrektora Generalnej bądź Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Prezydent nie wystąpił o uzyskanie takiego zezwolenia. Oprócz tego, naszym zdaniem, w zbyt ogólny sposób wytypowano drzewa przeznaczone do wycinki. Prezydent nie wziął też pod uwagę interesu społecznego, bo przed wydaniem decyzji nie przeprowadził konsultacji – mówi rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku Jarosław Krawczyk.
"Lasy Państwowe unikają wykonywania swojego obowiązku ustawowego"
Prezydent już w styczniu mówił w rozmowie z tvn24.pl, że wszelkie formalności zostały dopełnione. Wskazywał też, że decyzje o usuwaniu przeszkód lotniczych wydawane są w oparciu o Prawo lotnicze, a nie prawo związane z ochroną środowiska. Stąd też nie ma potrzeby uzyskiwania zezwolenia GDOŚ czy RDOŚ, ani przeprowadzania konsultacji społecznych.
- Lasy Państwowe unikają wykonywania swojego obowiązku ustawowego, polegającego na usunięciu przeszkód lotniczych. Mówimy przecież o terenie należącym do Lasów Państwowych. I to właśnie ta instytucja będzie wcześniej czy później zobowiązania do przeprowadzenia wycinek. Zaskarżenie decyzji SKO przedłuży jednak procedurę. Zakładając, że sprawa trafi również do Naczelnego Sądu Administracyjnego, usuwanie przeszkód lotniczych bardzo się opóźni. Może nawet o dwa lata – mówi prezydent.
Jarosław Krawczyk odpiera, że leśnikom zależy na prowadzeniu zrównoważonej gospodarki leśnej. - Po prostu szkoda lasu - mówi.
Społecznicy wręczą prezydentowi szyszki
Zaskarżyć rozstrzygnięcie SKO zamierza również Stowarzyszenie Okolica, które zostało dopuszczone do udziału w postępowaniu. – Jesteśmy na etapie przygotowywania odwołania. Nie zgadzamy się na wycinki – mówi prezes stowarzyszenia Małgorzata Grabowska-Snarska.
W niedzielę (21 marca) społecznicy brali udział, w ramach ogólnopolskiej akcji ruchów społecznych "Wspólny Las", w spacerze po Lesie Solnickim. – Wszystko odbyło się z zachowanie reżimu sanitarnego. Frekwencja dopisała. Przybyła nawet kapela Batareja, która nam przygrywała. Zbieraliśmy szyszki, które zamierzamy uroczyście przekazać prezydentowi Truskolaskiemu. Na razie się suszą – opowiada Grabowska-Snarska.
Warto dodać, że w okolicach Wielkanocy prezydent obiecał porozmawiać ze społecznikami. Ma być to odpowiedź na zgłaszany od września zeszłego roku postulat zwołania w sprawie Krywlan "okrągłego stołu".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Łuksza