Aktywiści pomagali na granicy. Jest wyrok sądu

Oskarżeni przed sądem
Aktywiści uniewinnieni za pomaganie na granicy
Źródło: TVN24
Sąd uniewinnił pięcioro aktywistów zaangażowanych w pomoc humanitarną na granicy z Białorusią. Prokuratura chciała kar roku i czterech miesięcy więzienia, zarzucając im ułatwianie, niezgodnego z prawem, pobytu w Polsce. Cztery osoby zostały zatrzymane, gdy przewoziły migrantów. Piąta miała im udzielić schronienia i zapewnić odpoczynek.

Sąd Rejonowy w Hajnówce - na rozprawie w Białymstoku (w hajnowskim sądzie nie było na tyle dużej sali, żeby pomieścić zainteresowanych) - wydał wyrok w głośnej sprawie piątki aktywistów (z czego stawiła się czwórka). Oskarżeni zostali uniewinnieni.

Rozstrzygnięcie nie jest prawomocne.

OGLĄDAJ: Granica pomocy
pc

Granica pomocy

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Oskarżeni przed sądem
Oskarżeni przed sądem
Źródło: tvn24.pl/ Tomasz Mikulicz

Sąd: korzyść musieliby uzyskać oskarżeni

Uzasadniając wyrok sędzia Adam Rodakowski przedstawił analizę przepisu, na którym oparty jest akt oskarżenia. Chodzi o art. 264a par. 1 Kodeksu karnego, który penalizuje sytuację, gdy ktoś - w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej - umożliwia lub ułatwia innej osobie pobyt na terytorium RP wbrew przepisom. Według prokuratury, korzyść osobistą uzyskali migranci, którym aktywiści pomagali. Odwołując się m.in. do doktryny i wykładni przepisów, sąd podkreślał jednak, że aby mogło dojść do takiego przestępstwa, jak opisała je prokuratura w akcie oskarżenia, korzyść (osobistą lub majątkową) musieliby uzyskać oskarżeni. Sędzia Rodakowski mówił, że oskarżeni nie odnieśli takiej korzyści, a przynajmniej w sprawie nie ma dowodów, by tak się stało. - Korzyść osobista nie może być dla cudzoziemca, dla osoby przekraczającej granicę, korzyść musi osiągnąć pomagający - dodał, uzasadniając wyrok.

Aktywiści przed ogłoszeniem wyroku
Aktywiści przed ogłoszeniem wyroku
Źródło: tvn24.pl/ Tomasz Mikulicz

Cztery osoby zatrzymano, gdy przewoziły migrantów

Na ławie oskarżonych zasiadło pięć osób. Cztery z nich zostały zatrzymane, gdy przewoziły migrantów. Początkowo śledczy postawili im zarzuty pomocnictwa w marcu 2022 roku w nielegalnym przekraczaniu granicy polsko-białoruskiej przez Egipcjanina i rodzinę z Iraku.

Po dwuletnim śledztwie prokuratura zmieniła te zarzuty na ułatwianie migrantom, niezgodnego z prawem pobytu w Polsce i w takiej wersji do sądu trafił akt oskarżenia.

Jedną osobę - mieszkankę okolic Hajnówki Ewę Moroz-Keczyńska (oskarżeni zgodzili się na podawanie danych i wizerunek w mediach) - oskarżyła m.in. o to, że dostarczała migrantom jedzenie i ubrania, gdy ci przebywali w lesie. Miała też przekazywać im informacje przydatne w razie zatrzymania, udzielić schronienia i zapewnić odpoczynek. Pozostałe cztery zostały oskarżone o przewożenie cudzoziemców - jak stwierdziła prokuratura - w głąb kraju.

Ogłoszeniu wyroku towarzyszyły ogromne emocje
Ogłoszeniu wyroku towarzyszyły ogromne emocje
Źródło: tvn24.pl/ Tomasz Mikulicz

Sąd: nie ma dowodów, żeby organizowali nielegalne przekroczenie granicy

Sędzia Adam Rodakowski stwierdził, że Ewa Moroz-Keczyńska przyznała, iż udzieliła migrantom pomocy, w tym udzieliła schronienia i zapewniła odpoczynek. Natomiast pojęcie "w głąb kraju" jest - jak zauważył sąd - bardzo szerokie, bo aktywiści zostali zatrzymani niedaleko granicy. Sędzia stwierdził, że nie za bardzo rozumie logikę, którą kierowała się prokuratura zarzucając aktywistom ułatwianie 10 migrantom pobytu w Polsce, w postaci przewożenia trzech z nich.

- Pomijając inne kwestie dowodowe, w tej sprawie absolutnie nie ma dowodów na to, żeby opisać to zdarzenie jako organizowanie nielegalnego przekroczenia granicy - mówił sędzia.

Nie było dowodów na kontakty aktywistów z przemytnikiem

Stwierdził też, że prokuratura nie przedstawiła dowodów na to, że aktywiści mieli kontakt z przemytnikiem (mieszkającym w Niemczech Kurdem), który miał przewieźć migrantów do Niemiec, ale ostatecznie po nich nie przyjechał. Sędzia Rodakowski powiedział też, że organizacje pomocowe działały na zasadzie pogotowia.

- Pojawiały się w sytucji, gdy ci ludzie potrzebowali bezpośredniego wsparcia - zaznaczył.

Sędzia Adam Rodakowski podreślał, że prokuratura nie przedstawiła dowodów
Sędzia Adam Rodakowski podreślał, że prokuratura nie przedstawiła dowodów
Źródło: tvn24.pl/ Tomasz Mikulicz

Czyn, który nie jest szkodliwy społecznie, nie stanowi przestępstwa

Przyznał też, że pomoc taka jak udzielenie schronienia, nakarmienie, przekazanie ubrań może być traktowana albo jako ratowanie życia, albo jako pomocnictwo w drodze migranta od granicy Polski. - Wszystko zależy od kontekstu i tego, jaki materiał dowodowy w sprawie jest zgromadzony - zaznaczył sędzia.

Przypominał przy tym - odwołując się do Konstytucji - że każde działanie, którego jedynym celem jest zapewnienie prawnej ochrony życia, nie może być działaniem, które jest społecznie szkodliwe. - A każdy czyn, który nie jest społecznie szkodliwy, nie stanowi przestępstwa - podkreślił sąd.

Mówił też, że polska granica, jednocześnie wschodnia granica UE, musi być chroniona, ale zgodnie z obowiązującym, ukształtowanym stanem prawnym, czyli zgodnie z Konstytucją i ustawodawstwem unijnym.

Sprawa toczy się trzech i pół roku

Sędzia wspomniał również, że wcześniej oddalił dodatkowe wnioski dowodowe oskarżyciela publicznego, w tym najważniejszy - o zwrot sprawy prokuraturze w celu uzupełnienia postępowania poprzez powołanie biegłego z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, by ten zbadał zawartość telefonów zabezpieczonych w śledztwie. Według sądu te dowody nie wniosłyby niczego nowego w sprawie, a sprawa toczy się już od trzech i pół roku.

- A sąd ma obowiązek - zgodnie ze standardami europejskimi i standardem strasburskim - wydać orzeczenie w rozsądnym terminie - podkreślał sędzia.

Kamila Jagoda Mikołajek cieszyła się po ogłoszeniu wyroku
Kamila Jagoda Mikołajek cieszyła się po ogłoszeniu wyroku
Źródło: tvn24.pl/ Tomasz Mikulicz

Mówili, że za udzielanie pomocy nie można karać

W momencie ogłaszania wyroku euforia, również wśród publiczności, była tak duża, że sędzia prosił o spokój, grożąc, że za chwilę każe wyprosić widzów i będzie uzasadniał wyrok w pustej sali. Na policzkach jednej z oskarżonych - Kamili Jagody Mikołajek - pojawiły się łzy.

- To wynikało ze stresu. To normalne, że były obawy, bo żyjemy w takim świecie, w którym nie jest przestrzegana Konstytucja - mówiła nam.

Dziękowała też wszytkim, którzy ich wspierali i nie zwątpili. Przed gmachem sądu odbył się protest osób popierających oskarżonych aktywistów. Oni sami - jeszcze przed wejściem na rozprawę - mówili do zebranych, że za pomoc nie można karać.

Oskarżonych przyjechali wesprzeć Ilona Nowaszczuk i Mateusz Rybak z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego
Oskarżonych przyjechali wesprzeć Ilona Nowaszczuk i Mateusz Rybak z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego
Źródło: tvn24.pl/ Tomasz Mikulicz

Mateusz Rybak: na ławie oskarżonych zasiadł humanitaryzm

Przed sądem pojawili się między innymi przedstawiciele Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego. - Podczas mów końcowych pan mecenas wypunktował wszystko. Jednak obawy są. Może być różnie, czujemy niepewność, ale jesteśmy i wspieramy - mówiła Ilona Nowaszczuk.

A Mateusz Rybak dodawał: - Nadzieja umiera ostatnia. Zarzuty są absurdalne. To nie jest tylko proces pięciu osób. Na ławie oskarżonych zasiadł humanitaryzm, człowieczeństwo, wrażliwość i chęć pomocy drugiemu człowiekowi. Sprawa piątki jest sprawą nas wszystkich.

mikulicz 3
Protestowali w obronie piątki oskarżonych. Ci przekonywai, że za udzielanie pomocy nie można karać
Źródło: tvn24.pl

Ewa Moroz-Keczyńska: myśmy nikomu nie robili krzywdy

Po ogłoszeniu wyroku, gdy uniewinnieni wyszli przed budynek, rozległy się gromkie brawa.

- To było długie, to było trudne, to było bardzo wyczerpujące, ale bardzo się cieszę, że usłyszałam w tym sądzie sprawiedliwy wyrok, bo - jak powtarzaliśmy od samego początku - pomaganie jest legalne. Myśmy nikomu nie robili krzywdy - mówiła do zebranych Ewa Moroz-Keczyńska.

Aleksandra Chrzanowska z Grupy Granica uważa, że akt oskarżenia był kuriozalny, a sprawa nie powinna się nawet toczyć
Aleksandra Chrzanowska z Grupy Granica uważa, że akt oskarżenia był kuriozalny, a sprawa nie powinna się nawet toczyć
Źródło: tvn24.pl/ Tomasz Mikulicz

Aleksanda Chrzanowska: proces dotyczył nas wszystkich

Jak natomiast komentowała, w rozmowie z tvn24.pl, Aleksandra Chrzanowska z Grupy Granica i Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, emocje przed wydaniem wyroku były wielkie.

- Trochę rozzłościliśmy sąd swoją reakcją, ale myślę, że to była zrozumiała sytuacja. Ja od samego początku bardzo liczyłam na niezawisłość sądu, a proces był polityczny i dotyczył nie tylko osób, którym groziły bardzo poważne kary, ale dotyczył nas wszystkich. Zarówno osób niosących pomoc na granicy polsko-białoruskiej, ale w ogóle wszystkich osób niosących pomoc społeczną - mówiła.

Stwierdziała, że akt oskarżenia był kuriozalny, a sprawa nie powinna się nawet toczyć.

- Ale skoro się już toczyła, to siłą rzeczy wywoływała emocje i duży niepokój. Dziś poczuliśmy ogromną ulgę i wiarę w to, że może nie jest jeszcze aż tak źle jak można się spodziewać, słysząc na co dzień polityków, służby mundurowe i tzw. samozwańczych obrońców ojczyzny - podkreślała.

Prawnik Kamil Syller mówi, że prokuratura się skompromitowała
Prawnik Kamil Syller mówi, że prokuratura się skompromitowała
Źródło: tvn24.pl/ Tomasz Mikulicz

Kamil Syller: wykładnia prokuratury była, zdaniem sądu, rażąco błędna

Pomagający migrantom Kamil Syller mówił natomiast, że prokuratura została w uzadnieniu wyroku całkowicie skompromitowana.

-Sąd nie musiał analizować humanitaryzmu czy też odnosić się do wartości. Wystarczyły podstawowe przepisy, żeby ten akt oskarżenia - mówiąc kolokwialnie - "uwalić". Wykładnia prokuratury była, zdaniem sądu, rażąco błędna. Bardzo pozytywnie - mnie jako prawnikiem - wstrząsnęły też słowa sądu, że powinniśmy zwracać uwagę na prawo, które jest już ukształtowane, a nie wyłącznie na ostatnie ustawodawstwo dotyczące cudzoziemców, pushbacków itd. - stwierdził.

Obrońca Radosław Baszuk: po stronie moich klientów stoi prawo oraz fakty

Natomiast obrońca piątki mecenas Radosław Baszuk mówił, że wiedział, iż po stronie jego klientów stoi prawo oraz fakty.

- Liczyłem też, że oceny prawa i faktów nie zmieni presja społeczna i polityczna, która dzisiaj ma miejsce w związku z kryzysem na polsko-białoruskiej granicy - stwierdził.

mikulicz 1
Radosław Baszuk, obrońca piątki: wiedziałem, że po stronie moich klientów stoi prawo oraz fakty
Źródło: tvn24.pl

Bartosz Malewski, przedstawiel Ordo Iuris: wyrok jest rozczarowujący

Rozczarowany wyrokiem był natomiast adwokat Bartosz Malewski, przedstawiciel Ordo Iuris oraz stowarzyszenia Marsz Niepodległości.

- Sąd jest przekonany o takiej wykładni artykułu 264a Kodeksu karnego, jakoby korzyść majątkowa i osobista, o której w tym artykule jest mowa nie mogła być osiągnięta na rzecz beneficjentów danego czynu. W tym przypadku - na rzecz tych cudzoziemców. Zdaniem sądu, korzyść musi być osiągnięta przez samych sprawców, a w tym przypadku sprawcy takiej korzyści nie osiągnęli. Co przesądziło o tym, że sąd uniewinnił oskarżonych, bo to że doszło do udzielenia pomocy cudzoziemcom nielegalnie przebywającym na terenie RP, sąd wskazał, uzasadniając wyrok - zaznaczył.

mikulicz 2
Bartosz Malewski, przedstawiciel Ordo Iuris oraz stowarzyszenia Marsz Niepodległości: wyrok jest rozczarowujący
Źródło: tvn24.pl
Przed sądem zgromadziła się grupa protestujących osób
Przed sądem zgromadziła się grupa protestujących osób
Źródło: tvn24.pl/ Tomasz Mikulicz

Prokuratura mówiła o "konspiracyjnym charakterze działalności"

Wcześniej, bo 2 września podczas wystąpienia końcowego, prokurator Magdalena Rutyna z Prokuratury Rejonowej w Hajnówce zwracała uwagę, że migranci byli przewożeni w taki sposób, że ukryto ich pod kocami, śpiworami czy ubraniami. Co, zdaniem prokuratur, wskazywało m.in. na konspiracyjny charakter działalności - mówiła Rutyna.

W jej ocenie celem było umożliwienie migrantom przedostania się do Europy Zachodniej. Zarzucała oskarżonym, że byli świadomi działania w zorganizowanej strukturze, mieli podział ról i znali rzeczywisty cel podróży cudzoziemców. Za motyw działania uznała "chęć wyrażenia sprzeciwu wobec obowiązującej polityki migracyjnej", a konsekwencją było przyczynienie się do destabilizacji bezpieczeństwa na wschodniej granicy.

Oskarżeni przemawiali do zebranych
Oskarżeni przemawiali do zebranych
Źródło: tvn24.pl/ Tomasz Mikulicz

Obrońca: chcieli uchronić przed pushbackami

Obrońca mecenas Radosław Baszuk mówił, że oskarżeni rzeczywiście transportowali migrantów, a celem było ich ukrycie przed polskimi służbami w obawie przed pushbackiem, czyli zawróceniem do granicy, by te osoby wróciły na Białoruś.

- Jest mi znacznie bliżej do postawy oskarżonych (...), niż do mentalności granatowego policjanta pilnującego muru getta - stwierdził Baszuk.

Podkreślał, że w warunkach normalnie funkcjonującego państwa należało tych ludzi nakarmić, dać im ciepłą odzież i wezwać odpowiednie służby.

- A te odpowiednie służby (...) postąpiłyby zgodnie z prawem. Wszczęłyby procedury. Zapewniłyby opiekę i ochronę tym ludziom na czas rozpoznawania wniosków. Zajęłyby się ochroną ich życia i zdrowia. RP w kwestii kryzysu migracyjnego na granicy białoruskiej nie funkcjonuje jak normalne państwo - mówił mecenas.

Były głośne okrzyki poparcia
Były głośne okrzyki poparcia
Źródło: tvn24.pl/ Tomasz Mikulicz

Można się spodziewać apelacji

Jako, że wyrok nie jest prawomocny, można się spodziewać, że zostanie zaskarżony przez prokuraturę.

W procesie udział brało szereg podmiotów, występujących w tej sprawie w charakterze organizacji społecznych. Większość z nich, w tym Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Naczelna Rada Adwokacka, chciała uniewinnienia. Stanowisko prokuratury poparli jedynie pełnomocnicy Ordo Iuris i Marszu Niepodległości.

Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę

Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu 31 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.

Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów

Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: