W pierwszej polskiej edycji Wielkiego Roku, czyli rywalizacji polegającej na obserwowaniu i dokumentowaniu jak największej liczby gatunków ptaków, zwyciężył leśniczy z Lubelszczyzny. W jego obiektywie znalazł się na przykład szlamiec długodzioby – ptak występujący w Ameryce Północnej, który jakimś cudem znalazł się w Polsce.
- Pogoń za kolejnymi, często wcześniej nieznanymi gatunkami, wymagała wielu wyrzeczeń, ale prawdziwa pasja jest w stanie przezwyciężyć nawet największe przeszkody – uśmiecha się Jarosław Mydlak, leśniczy z Nadleśnictwa Biała Podlaska.
Do udziału w konkursie Wielki Rok (rywalizacja polega na zaobserwowaniu w ciągu roku jak największej liczby ptaków) skłoniło go odwołanie kolejnej edycji Rajdu Ptasiarzy.
Rzadki gatunek widziany tylko przez kilka minut
- Choć od lat interesuję się ornitologią, to w wyszukiwaniu rzadkich gatunków nie miałem dotąd dużego doświadczenia. Stąd też większość rzadkich okazów, którym zrobiłem zdjęcia, było stwitchowanych, czyli wskazanych mi przez kogoś innego. Po otrzymaniu informacji, że tu i tu ktoś zaobserwował taki i taki gatunek, jechałem szybko na miejsce i dokumentowałem. Tak było chociażby ze szlamcem długodziobym, ptakiem występującym w Ameryce Północnej, który jakimś cudem przyleciał do Polski. Widziałem go dosłownie przez kilka minut w Stoczku koło Czemiernik (Lubelskie). Później ornitolodzy szukali tego gatunku na terenie całego kraju. Jednak bezskutecznie – opowiada nasz rozmówca.
Kilka rzadkich okazów udało mu się jednak odnaleźć samodzielnie. - Jak na przykład czeczotkę tundrową, której lęgowiska znajdują się w tundrze lub tundrze górskiej – mówi.
W poszukiwaniu ptaków przejechał w zeszłym roku ponad 50 tys. km, od Tatr po Morze Bałtyckie. Był też na Dolnym Śląsku, Warmii czy Mazurach.
Dotychczasowy nieoficjalny rekord - 315
Najwięcej gatunków zaobserwował na Półwyspie Helskim, Mierzei Wiślanej i Stawach Milickich. Natomiast na terenie Lubelszczyzny – m.in. na "dzikich polach" Ziemi Hrubieszowskiej oraz w dorzeczu Wisły w okolicach Puław. W tym ostatnim miejscu pierwszy raz w życiu zobaczył rybitwę popielatą.
Ostatecznie udało mu się zaobserwować i udokumentować 323 gatunki. Dzięki temu pobił dotychczasowy nieoficjalny (przed 2020 rokiem oficjalnego rankingu jeszcze nie było – przyp. red.) rekord. Czyli liczbę 315 gatunków.
Co ciekawe, drugie miejsce w zeszłorocznej klasyfikacji Wielkiego Roku zajął Dariusz Piechota z Nadleśnictwa Puławy. Czyli kolejny leśnik z terenu lubelskiej dyrekcji Lasów Państwowych.
- Darek to mój dobry znajomy, z którym przez cały rok szliśmy ramię w ramię. Prowadziliśmy koleżeńską rywalizację w duchu fair play. Widząc, że depcze mi w rankingu po piętach, miałem motywację do dalszego poszukiwania kolejnych gatunków – mówi Jarosław Mydlak.
Długa tradycja na Zachodzie
Pomysł na organizowanie rywalizacji polegającej na poszukiwaniu gatunków ptaków narodził się w latach 50. ubiegłego wieku w USA. Obecnie Wielki Rok organizowany jest w wielu krajach. W Polsce konkurs odbywa się za pośrednictwem portalu www.ornitho.pl. Jego administratorem jest Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (OTOP).
- Zarówno ornitho, jak i przypisana do niego aplikacja NaturaList są wielkimi bazami danych, za pomocą których zbieramy informacje o obserwacjach ptaków. Ale nie tylko, bo są też moduły dotyczące chociażby ssaków – wyjaśnia rzeczniczka OTOP Monika Klimowicz.
Aplikacja przydatna w terenie
Współorganizatorem polskiej edycji konkursu jest Fundacja Psubraty. Jeden z jej członków stworzył stronę wielkirok.pl.
- Trzeba się tam zalogować, a na telefon ściągnąć sobie aplikację NaturaList. Ta ostatnia jest bardzo przydatna w terenie. Oznacza naszą lokalizację, a my możemy za jej pomocą opisywać, jaki gatunek ptaków akurat obserwujemy, dodawać zdjęcia itd. – podkreśla nasza rozmówczyni.
Warto dodać, że ruszyła już tegoroczna edycja konkursu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Jarosław Mydlak