"Kopała nas, biła słuchawką od prysznica". Rodzice zastępczy usłyszeli wyrok

Dzieci o tragedii opowiedziały w 2013 roku reporterce TTV
Dzieci o tragedii opowiedziały w 2013 roku reporterce TTV
Źródło: TVN24 Wrocław
1,5 roku więzienia dla matki, rok i trzy miesiące dla ojca w zawieszeniu na trzy lata. Taki wyrok usłyszeli rodzice zastępczy, którzy znęcali się nad trójką dzieci. Przez sześć lat rodzeństwo przeżywało dramat w domu zastępczym w Kowarach.

Sąd skazał Joannę M. na 1,5 roku więzienia, a jej męża, Mariusza M. na rok i 3 miesiące. Oboje usłyszeli wyrok w zawieszeniu na 3 lata.

Skazani mają zakaz kontaktowania się z dziećmi oraz "wykonywania czynności rodziny zastępczej" przez okres czterech lat. W ramach zadośćuczynienia mają zapłacić każdemu z rodzeństwa po 3 tys. złotych.

O piekle, jakie przez lata przeżywały, trójka małych dzieci opowiedziała innej rodzinie zastępczej, u której spędzała wakacje. - Najczęściej było to szczypanie, ciągnięcie za włosy albo bicie paskiem - wyznała wtedy dziewczynka.

"Biła, kopała, przezywała"

- Kopała nas, rzucała w nas krzesła, biła słuchawką od prysznica - dodawał jej brat.

- Był taki czerwony pasek, a na nim kolce. Siostra oberwała w oko i miała tutaj [nad okiem-red.] siniaka. Dlatego nie poszła do szkoły - wyznał 9-letni wtedy chłopczyk w rozmowie z reporterką Blisko Ludzi.

Dzieci przyznały, że matka zastępcza brzydziła się nimi. - Zakładała rękawiczki, bo mówiła, ze dostanie zarazy albo jakiejś wścieklizny - opisywał wtedy 12-latek.

- Nazywała nas śmierdzielami, debilami - przyznał jego brat.

"Groziła, że odeśle do domu dziecka"

W rozmowie z reporterką programu "Blisko Ludzi" rodzeństwo mówiło, że posiłki jadło osobno, a nie w kuchni z rodzicami, bo dzieci nie miały prawa wychodzić z pokojów bez zawołania. Tłumaczyli też, że nikomu się wcześniej nie skarżyły, bo były zastraszone przez matkę zastępczą. Kobieta miała grozić, że odeśle je do domu dziecka.

Kiedy w końcu zdecydowały się opowiedzieć o swoim dramacie, ich obecny ojciec zastępczy Janusz Popiołek zawiadomił Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Urzędnicy wybrali się do szkoły, by na osobności porozmawiać z dziećmi. Okazało się, że najmłodszego z rodzeństwa nie było, bo chłopiec miał na twarzy ślady po szarpaniu przez matkę zastępczą. - Wolno pisałem, to mnie wzięła za buzię. Miałem tu taką rysę - pokazywał chłopczyk.

Dramat dzieci w rodzinie zastępczej

Dramat dzieci w rodzinie zastępczej

Dzieci trafiły do innej rodziny

Tego samego dnia dzieci z domu, w którym przeżyły tragedię, trafiły do rodziny, u której były na wakacjach. Sprawą zainteresowała się prokuratura. - Zostało wszczęte dochodzenie dotyczące podejrzenia znęcania się nad trojgiem małoletnich dzieci, które pozostawały w rodzinie zastępczej. Były nieco inaczej, gorzej traktowane niż biologiczne dziecko tych rodziców - mówił w październiku 2013 roku Marcin Zarówny z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

"To pomówienia, dzieci były kochane"

O sprawie reporterka "Blisko Ludzi" spróbowała też porozmawiać z katechetą, byłym ojcem zastępczym dzieci. Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy rodzeństwo było bite.

- Dzieci były kochane i były otoczone troską. Pomówienie mnie i przedstawienie jako katechety, który bije, jest społeczną porażką - powiedział Mariusz M. Dodał, że nie ma sobie nic do zarzucenia.

W trakcie procesu nadal rodzice zastępczy utrzymywali, że nie znęcali się nad dziećmi. I przekonywali, że mają na to niepodważalne dowody.

CZYTAJ WIĘCEJ O TEJ SPRAWIE

Autor: mir / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: