"Wydał królewską fortunę na coś, co jest teraz ekspozycją dla tłumu gapiów"

Turyści na Zamku Książ pojawili się już na początku XX wieku
Zamek Książ dla turystów otworzył się na początku XX wieku
Źródło: Zamek Książ w Wałbrzychu

Dziś Zamek Książ w Wałbrzychu jest jednym z najchętniej odwiedzanych zabytków w Polsce. Turystów przybywa tu z roku na rok. Jednak mało kto wie, że pierwsi zwiedzający pojawili się tam niemal sto lat temu. A księżna Daisy, ówczesna pani na zamku, otwarciem rezydencji nie była zachwycona. Turystów nazwała "tłumem gapiów".

- Zamek Książ po raz pierwszy w historii turystom do zwiedzania został udostępniony pod koniec lat 20. ubiegłego stulecia - przypomina Mateusz Mykytyszyn, specjalista do spraw komunikacji i kontaktów międzynarodowych Zamku Książ w Wałbrzychu.

Otworzyli się, by zarabiać

Dlaczego Hochbergowie, właściciele ówczesnej rezydencji, zdecydowali się na otwarcie drzwi swojego domostwa dla odwiedzających? Powodem były coraz poważniejsze kłopoty finansowe rodziny.

- Hochbergowie zamieszkali na przedzamczu, a dokładnie w oficynie południowej, gdzie dziś mieszczą się między innymi Hotel Książ i Restauracja Książęca. Udostępnienie zamku do zwiedzania miało podreperować budżet - podkreśla Mykytyszyn.

"Ekspozycja dla tłumu gapiów"

Decyzja okazała się być strzałem w dziesiątkę. Choć księżna Daisy von Pless do pomysłu nie była nastawiona zbyt przychylnie.

Dała temu wyraz w drugim tomie swoich pamiętników "Lepiej przemilczeć": "Mój mąż dokonał w zamku zasadniczych zmian oraz wspaniale go udekorował i wyposażył, tak że jest on powszechnie uważany za jedną z najwspanialszych rezydencji w Niemczech. Zrobił to pomimo moich sprzeciwów i próśb, wydając królewską fortunę na coś, co jest teraz ekspozycją dla tłumu gapiów".

Księżna była sceptyczna, ale gapiów przybywało. Jak przypomina Mykytyszyn w pierwszych latach po otwarciu liczba zwiedzających sięgała 80 tysięcy rocznie.

Zwiedzanie, zdjęcia, pamiątki i napoje

Co mogli zobaczyć turyści? Przygotowano dla nich specjalną trasę. Z bliska mogli przyjrzeć się ogrodom tarasowym i sprawdzić, co kryje pierwsze piętro zamku. Tu oglądali między innymi zgromadzone przez Hochbergów - w ciągu ponad 400 lat - dzieła sztuki, meble i przedmioty osobiste.

Odwiedzający mogli też wyposażyć się pamiątki w specjalnym sklepiku. Głód i pragnienie po zwiedzaniu mogli zaspokoić kupując przekąski. Furorę robiła szczególnie Afri-Cola, która była niemiecką odpowiedzią na amerykański napój gazowany.

Przygotowano też specjalne pomieszczenie dla przewodników i ciemnię fotograficzną. Ta ostatnia była niezbędna, bo każda wycieczka robiła sobie obowiązkowe, pamiątkowe zdjęcie. To można było kupić, za odpowiednią opłatą, po zakończeniu zwiedzania.

W najgorętszych turystycznych sezonach przewodników było tu nawet 10. Zwiedzanie trwało 1,5 godziny.

Specjalny przewodnik

Jak przypomina przedstawiciel Zamku Książ w latach 30. XX wieku w Nowej Rudzie wydano przewodnik po zamku. - Z racji żółto-złotej okładki nazywano zwyczajowo "Złotą książeczką". Znajdują się w nim szczegółowe opisy udostępnionych komnat wraz z zaginionym dziś, historycznym wyposażeniem. Nieliczne egzemplarze przetrwały do dziś. Jeden w zamkowym archiwum - relacjonuje Mykytyszyn.

Pierwsza "złota" era turystyczna zakończyła się wraz z rozpoczęciem II wojny światowej. Wróciła w pierwszej dekadzie XXI w. - w 2016 r. Książ odwiedziło prawie pół miliona turystów.

Autor: tam/gp / Źródło: materiały Zamku Książ w Wałbrzychu

Czytaj także: