Zalali całą Polskę. Przegrali z kretesem nawet w swoim mateczniku

Po zliczeniu ponad 78 procent głosów komitet wyborczy Bezpartyjni Samorządowcy znalazł się poniżej progu wyborczego, zdobywając niespełna 292 tysiące głosów (1,8 procent). Spośród komitetów, które zarejestrowały się w całej Polsce, BS są na przedostatnim miejscu.

Bezpartyjni Samorządowcy nie mieli zbyt wielu reprezentantów w kraju. We wszystkich okręgach upychali ludzi ze swojego matecznika - Lubina i z okolicznych miejscowości województwa dolnośląskiego.

Nie zaufali im nawet sąsiedzi. W gminie Lubin zdobyli nieco ponad pół tysiąca głosów na ponad 10 tysięcy oddanych. W całym województwie dolnośląskim głosowało na nich 34 tysiące wyborców (2,7 procent).

Najwięcej głosów zdobyli w powiecie trzebnickim - 6,43 procent. Z tego okręgu (numer 3) startował lider komitetu Krzysztof Maj z Wrocławia, który reprezentował Bezpartyjnych Samorządowców w debacie przedwyborczej w TVP i - według niektórych wyborców - zaprezentował się najlepiej. Niewiele mu to pomogło. Będąc jedynką na liście, przegrał sromotnie z kandydatką numer 2, Małgorzatą Matusiak ze Żmigrodu, nauczycielką i starostą powiatu trzebnickiego, która zebrała dwa tysiące ze wszystkich trzech tysięcy głosów na liście

W Polsce wyjątkowo dobry wynik (procentowo najlepszy) zrobili w województwie świętokrzyskim. Połowę z niemal 14 tysięcy głosów zebrał tam Kamil Suchański, bezpartyjny radny Kielc, prawnik, zdobywca wielu szczytów górskich, w tym 6 z 7 najwyższych szczytów kontynentów – w maju 2018 roku nawet Mount Everestu.

Bezpartyjni Samorządowcy prawdopodobnie nie tylko nie przekroczą pięcioprocentowego progu wyborczego umożliwiającego im wejście do Sejmu, ale nawet trzyprocentowego, umożliwiającego otrzymanie sejmowej dotacji na dalszą działalność.