Ponad 40 osób ewakuowano po tym jak podczas remontu jeden z robotników znalazł granat sprzed 60 lat. Znalezisko, bez zawleczki, ale za to z zapalnikiem, postanowił wrzucić do wiaderka i wynieść przed budynek. Dopiero kierownik budowy postanowił wezwać saperów.
Zardzewiały granat znajdował się na poddaszu remontowanego budynku. Robotnik, który natknął się na niewybuch postanowił wrzucić go do... wiaderka.
- Wiaderko wraz z zawartością zostawił na środku podwórka, przed domem - informuje asp. Stanisław Dwojak z Komendy Powiatowej Policji w Legnicy. - Nie było to mądre posunięcie - dodaje.
Jak podaje Radio Wrocław, kierownik budowy wykazał się większym rozsądkiem. W momencie kiedy zobaczył co znajduje się w metalowym wiadrze, natychmiast zaalarmował policję.
Mogło być niebezpiecznie
Po przybyciu na miejsce funkcjonariuszy, straży pożarnej i saperów okazało się, że zardzewiały granat nie ma zawleczki, ale może mieć działający zapalnik. Dlatego ewakuowano okolicznych mieszkańców.
- Ewakuowaliśmy około 40 osób. Przewidywany zasięg rażenia odłamkami takiego granatu to około 300 metrów - wyjaśnia Dwojak. - Następnie na miejscu dojechali saperzy z Głogowa, którzy zabezpieczyli i zabrali granat - dodaje.
Mieszkańcy wrócili do domu
Znaleziony model granatu to F1, tak zwana "szyszka". Zasięg rażenia odłamkami takiego znaleziska to około 300 metrów. Po zabezpieczeniu i wywiezieniu granatu przez saperów, mieszkańcy wrócili do swoich mieszkań.
Autor: balu/b / Źródło: TVN 24 Wrocław/PRW
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu