Brudne mury, dziurawe chodniki, rozgrzebane remonty i śmieci. Na takie widoki natykają się turyści na trasie z wrocławskich dworców PKP i PKS do Rynku. Mieszkańcom jest wstyd, a urzędnicy rozkładają ręce. - Nie zawsze możemy wpłynąć na poprawę porządku. Nie wszystkie tereny należą do nas - mówią.
Gości przyjeżdżających do miasta autobusami wita dworzec z lat 90., od czasu wybudowania - nieremontowany. Lepsze wrażenie sprawia Dworzec Główny PKP, ale ten ciągle jest placem budowy. Sama trasa do Rynku i jego okolice, to szlak graffiti i śmierdzących bram.
– Liczy się pierwsze wrażenie, a to nie jest najlepsze – komentuje Marcin, jeden z wrocławskich przewodników miejskich.
Brudny dworzec PKS
Ludzi wysiadających z autobusów wita stary, szary i brudny dworzec. Na peronach stare ławki i poniszczone tablice z rozkładami jazdy.
Wrocławski dworzec autobusowy powstał wg projektu z lat 70., ale zrealizowany został 20 lat później. – Tak naprawdę nie było żadnych generalnych remontów od czasu jego postawienia – mówi Mariusz Majski, wiceprezes spółki Polbus, która obsługuje dworze. – Tu już nic nie będzie robione, nie opłaca się. Za półtora roku obiekt ma zostać wyburzony i będzie wybudowany nowy – dodaje.
Do tego czasu dworzec będzie więc "straszył" przyjezdnych.
- Mamy też problem z bezdomnymi. Wyganiamy ich, ale ciągle wracają. Przenieśli się z dworca PKP – żali się Majski. Bezdomnych można zobaczyć, ale również poczuć, ponieważ w niektórych zakątkach hali dworcowej załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne.
Niedokończona inwestycja PKP
Brudne perony, niedziałające schody ruchome i taśmy na bagaże, wystajace ze ścian kable i warkot wiertarek - to z kolei codzienność dworca kolejowego.
– Dworzec został oddany do użytku przed Euro, ale tak naprawdę, to wciąż plac budowy – tłumaczy Kamil Migała z PKP. – Obecnie trwają odbiory i do momentu ich zakończenia niektóre rzeczy mogą jeszcze nie być w pełni sprawne. W niektórych miejscach może również być brudno – dodaje.
Jak tłumaczą kolejarze, firma budowlana cały czas dokonuje poprawek. Dopiero w momencie kiedy wszystko będzie sprawne, PKP przejmie w pełni dworzec. Prace mogą potrwać jeszcze około miesiąca.
W okolicach odremontowanego dworca PKP, skwerek u zbiegu ul. Piłsudskiego i Peronowej opanowali bezdomni. - Ciągle widzę, jak piją tu alkohol – opowiada Marek, który codziennie przechodzi tamtędy do pracy.
Śmierdzące bramy i graffiti obok Rynku
Na jeszcze gorsze widoki narażą się przyjezdni, którzy zechcą przejść do Rynku pieszo. Idąc ul. Kołłątaja, przez Plac Dominikański, zobaczą wymalowane sprejem kamienice. Napotkają na swojej drodze niejedną śmierdzącą bramę – nieoficjalne szalety miejskie.
- Tak nie powinno być. Kilka miesięcy spędziłem poza Wrocławiem. Kiedy przyjechałem tu ponownie, przeraziłem się. Wszędzie jest brudno. Wstyd przed przyjezdnymi – emocjonuje się Łukasz, który niedawno wrócił z zagranicy.
Bliżej Rynku takich miejsc również nie brakuje. Przy ul. Świdnickiej, Leszczyńskiego, Szewskiej czy Oławskiej można znaleźć śmierdzące moczem bramy i podwórka, w których mieszkańcy swobodnie zostawiają śmieci, czy stare meble.
Graffiti można spotkać praktycznie na każdym budynku i w przejściach podziemnych.
Miasto nie zawsze może pomóc
Przedstawiciele magistratu widzą problem i tłumaczą: - Nie zawsze możemy bezpośrednio wpłynąć na poprawę porządku, bo nawet niektóre tereny znajdujące się w najbliższej odległości Rynku nie należą do nas. Są własnością spółdzielni mieszkaniowych, które za te tereny odpowiadają – mówi Julia Wach z wrocławskiego magistratu. - To nie rozwiązuje problemu. Miasto, które ogłasza się miejscem spotkań, powinno być czyste i przyjazne gościom. Nie przystoi, by przyszła stolica kultury tonęła w śmieciach – ripostuje Łukasz.
Autor: mn/dr//ec/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław | Mateusz Nawrocki