Latająca kluska zmieniająca się w kamień, nieuczciwy amant, który zginął w murach katedry i leniwe panny za karę sprzątające liście. Wrocław otoczony jest legendami.
- Jest w nich magia. Zabytki są w różnych miejscach do siebie podobne, ale legendy intrygują swoją unikalnością – mówi Artur Domański, wrocławski przewodnik. Od lat oprowadza turystów po Wrocławiu, a legendy są stałym punktem prowadzonych przez niego wycieczek.
Kluska zeskakuje z widelca
„Chłop Maciej mieszkał we wsi Dąbie pod Wrocławiem. Niestety, jego żona zmarła, a wraz z nią smacznym wspomnieniem stały się kluski śląskie jakich nikt inny nie potrafił przyrządzić…”
Takimi słowami zaczyna się jedna z najbardziej znanych wrocławskich legend. Związana jest z Bramą Kluskową na Ostrowie Tumskim. Jak twierdzi przewodnik, zna ją każde wrocławskie dziecko, a brama jest często umieszczana na pocztówkach.
- Legendy są barwnym dodatkiem do opowieści o dziejach Wrocławia. Nawet ludzie nie bardzo zainteresowani historią chętnie ich słuchają – przekonuje Artur Domański. Wróćmy jednak do klusek….
„Jak powiedziała chłopu żona, miska będzie się wypełniać codziennie. Postawiła jednak jeden warunek. Zawsze jedna kluska musi zostać w misce. Maciej, chociaż walczył z głodem, nie był w stanie się powstrzymać. Nabił na widelec ostatnią, soczystą kluskę. Już miał ją zjeść, gdy ta zeskoczyła z widelca i pofrunęła na szczyt pobliskiej bramy. Przemieniła się w kamień, a miska stała się zwykłym naczyniem”.
Kamień pozostał do dziś. Widać go z daleka, bo wyglądający jak czarna kulka wieńczy Bramę Kluskową.
Głowa wisząca ku przestrodze
Wrocławskie legendy wspominają też historię biednego czeladnika, który starał się o rękę córki złotnika.
- Złotnik nie chciał mieć go za zięcia, więc postawił warunek. Jeśli chłopak zdobędzie odpowiedni majątek, złotnik zgodzi się na małżeństwo – opowiada Józef Frymet, reżyser spektaklu "Legendy wrocławskie" z Teatru Lalek. Zakochany młodzieniec majątek zdobył, ale nieuczciwe. – Złotnik pogonił więc niedoszłego amanta, a ten w odwecie podpalił jego zakład – kontynuuje Frymet.
Chłopak wszedł na wieżę katedry św. Jana Chrzciciela. Stamtąd miał mieć dobry widok na swoje dzieło zniszczenia. Jednak, jak to w legendach bywa, za zbrodnię spotkała go zasłużona kara. Mury katedry pochłonęły nieszczęśnika. Została po nim tylko głowa, która nadal, ku przestrodze, sterczy przy fasadzie świątyni.
Bawiły się mężczyznami - zamiatają liście
Przestrodze służy też legenda o próżnych dziewczętach związana z mostkiem przy kościele św. Marii Magdaleny. Jedni nazywają go mostkiem czarownic, inni mostkiem pokutnic.
- Trafiały tam dziewczęta, urodziwe lecz leniwe i bawiące się mężczyznami. Za karę muszą na wieki sprzątać liście i kurz z mostka – wyjaśnia wrocławski przewodnik.
Ta legenda ma jednak swoją drugą wersje. Według niej, próżne dziewczęta chciały romansować nawet w Wielki Piątek. Matka zamknęła je więc na klucz, ale udało im się uciec. Kiedy roześmiane wybiegły na ulicę, z miejsca obróciły się w kamienie. Są na to dowody. Na dziedzińcu jednej z kamienic przy Rynku (ul. Szewska 50/51) widać płaskorzeźbę przedstawiającą próżne panny.
Spór o barana
Piwnica Świdnicka na wrocławskim Rynku. Jak głosi legenda, pewnego dnia dwóch piwoszy kłóciło się, które piwo jest lepsze: czarny czy biały baran. Krzyczeli tak głośno, dużo przy tym pijąc, że figury z Ratusza nie wytrzymały hałasu. Zeszły na dół by sądzić i karać mieszczan.
Choć ta legenda jest całkowicie zmyślona, figury wiszące nad piwnicą nadal zdają się pilnować porządku i bacznie obserwują bawiących się wrocławian.
Opowieści powołane do życia
- Legendy mają swój zdecydowany początek, zawiązanie akcji, wyraźny konflikt i dramatyczne rozwiązanie - wylicza Józef Frymet. - Dlatego są tak dobrym materiałem dla teatru – mówi.
Ludowe podania szczególnie dobrze sprawdzają się w urzekającej formie teatru lalek. Stąd spektakl „Legendy wrocławskie”, który przedstawia legendy nie tylko na deskach teatru, ale w miejscach, których dotyczą.
- Czarownice, duchy i średniowieczne rzeźby ożywają w zręcznych rękach aktorów. To niesamowite, gdy nagle z wieży kościoła św. Marii Magdaleny zjeżdża aktor w stroju czarownicy. Nagle legenda ożywa! - zachwyca się reżyser.
Autor: Arkadiusz Kowalik/ansa/roody / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław