"Rzadki, ciekawy, niespotykany" - tak lekarze określają przypadek sześcioletniej Hani. U dziewczynki w jednym momencie rozpoznano anemię aplastyczną i COVID-19. Z tego drugiego wyleczyła się dzięki osoczu swojej matki. Przeszła też zabieg przeszczepu szpiku kostnego. - Wszystko idzie w dobrym kierunku - zapewniają lekarze.
Na początku kwietnia u sześcioletniej Hani wystąpiły naraz objawy spadku liczby płytek i krwinek. Kiedy dziecko trafiło do szpitala, okazało się również, że choruje na COVID-19.
Dziewczynka początkowo trafiła do Kliniki Chorób Zakaźnych w Poznaniu, gdzie wdrożono - jak mówią lekarze - leczenie unikalne na skalę światową. Podawano jej surowicę ozdrowieńca - jej mamy, która wcześniej sama przeszła COVID-19. Na terapię organizm dziewczynki odpowiedział dobrze i w momencie, kiedy wirus zniknął, dziecko przekazano do innej placówki w Poznaniu, a potem do wrocławskiego Przylądka Nadziei, który ze względów logistycznych był bardziej przystępny dla jej rodziców.
"Niepowtarzalna pacjentka"
- Hania jest unikalną, jedyną i niepowtarzalną pacjentką na świecie. Rozpoznano u niej anemię aplastyczną, czyli bardzo rzadką chorobę, która występuje w następstwie zniszczenia szpiku kostnego. Mogą być to czynniki chemiczne, promieniowanie, różnego rodzaju zakażenia, albo co zdarza się najczęściej, własne limfocyty T, które zaczynają atakować organizm. Zarazem u dziewczynki wykryto COVID-19. Ze względu na to połączenie tych dwóch chorób ta dziewczynka jest dla nas otwartą księgą. Uczymy się bardzo wielu różnych rzeczy na temat tego, jak mogą przebiegać różne choroby w czasie pandemii COVID-19 - tłumaczy dr Marek Ussowicz, z oddziału przeszczepowego Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu.
Lekarze próbowali odtworzyć pracę szpiku kostnego za pomocą różnego rodzaju nowoczesnych leków, ale taka terapia nie przynosiła zamierzonych skutków. Jedynym ratunkiem dla dziewczynki był jego przeszczep. Rozpoczęło się poszukiwanie zgodnego dawcy. Nie było go w rodzinie dziewczynki. Znalazł się w innej części Polski.
Przeszczep się przyjął
Na początku sierpnia lekarze wykonali przeszczep. Wszystko poszło zgodnie z planem. Szpik podjął pracę. Dziecko wyniki ma wysoce zadowalające.
- Granulocyty i różne inne krwinki ma na takim poziomie, jakiego nie miała od momentu, kiedy wykryto u niej chorobę. Nie ma żadnych ciężkich powikłań. Natomiast dziewczynka jest jeszcze w okresie rekonwalescencji. Musi się zregenerować. Czuje się jednak bardzo dobrze. Cały czas przebywa z mamą i babcią. Dzięki temu też bardzo szybko dochodzi do siebie - przyznaje Ussowicz.
Lekarze zastanawiają się, czy to koronawirus mógł wywołać anemię aplastyczną. Dr Ussowicz twierdzi, że do tej pory nigdzie na świecie nie został opisany taki przypadek. Medycy skłaniają się jednak ku hipotezie, że obie choroby współistniały niezależnie od siebie.
- Oczywiście nie jesteśmy w stanie ani poprzeć, ani obalić tej hipotezy, ponieważ wszyscy zajmujemy się głównie tym, aby dziewczynka była zdrowa. Sprawy naukowe są niejako na drugim planie - konkluduje lekarz.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24