Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zmienił środek zapobiegawczy dla Roberta I., który jest oskarżony o znęcanie się nad kobietami, oszustwa i kradzieży. Mężczyzna oszukał siedem osób, wyłudzając od nich ponad milion złotych. Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, po zmianie środków zapobiegawczych miał on stawiać się na komisariacie, jednak tego nie zrobił.
Robert I. jest oskarżony o 27 przestępstw, w tym groźby, przemoc psychiczną, kradzieże, włamania, oszustwa oraz wykorzystywanie cudzych dokumentów. Jego ofiarami było siedem osób, w tym sześć kobiet, które łącznie straciły ponad milion złotych.
Mężczyzna stosował powtarzalny schemat działania – wyszukiwał dobrze sytuowane kobiety, zdobywał ich zaufanie, udając troskliwego i wspierającego partnera, a następnie wyłudzał od nich pieniądze. Gdy domagały się zwrotu, stawał się agresywny, zastraszał je i nękał. Dodatkowo zbierał kompromitujące informacje na temat swoich ofiar, które mógł wykorzystać przeciwko nim.
Robert I. opuścił areszt 21 stycznia, po tym, jak Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał, że nie stanowi on zagrożenia dla postępowania i nie zamierza uciekać. W związku z tym przychylił się do jego zażalenia na areszt, w którym przebywał od maja 2023 roku.
Zmiana środku zapobiegawczego
- Zastosowany wobec oskarżonego Roberta I. środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania uległ zmianie na poręczenie majątkowe w wysokości 100 tysięcy złotych, obowiązek stawiania się w poniedziałek i czwartek we właściwej ze względu zamieszkania jednostce policji, zakaz opuszczania kraju w połączeniu z zatrzymaniem paszportu oraz zakaz kontaktowania się w jakikolwiek sposób ze świadkami, oraz pokrzywdzonymi w przedmiotowym postępowaniu — informuje tvn24.pl Małgorzata Lamparska, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, 100 tys. zł kaucji pokryte zostało przez jego brata. Od 21 stycznia Robert I. ani razu nie pojawił się na komisariacie Wrocław Krzyki, gdzie powinien był stawić się już cztery razy. Nie przyszedł także na ostatnią rozprawę. Co więcej, adres, który podał sądowi jako miejsce pobytu, okazał się fikcyjny – istnieje ulica o tej nazwie, ale nie ma tam posesji o wskazanym numerze.
Autorka/Autor: SK
Źródło: Gazeta Wyborcza, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock