Przed jednym z supermarketów we Wrocławiu klienci sklepu zauważyli dziecko śpiące w zamkniętym aucie. Na zewnątrz temperatura przekraczała 30 stopni Celsjusza. Dopiero po wielokrotnym, mocnym stukaniu w szybę siedmiolatek obudził się i otworzył drzwi. Był cały zlany potem, nie do końca świadomy, co się stało. Według relacji świadków spędził w środku ponad pół godziny.
Co roku wraz z przyjściem lata policja apeluje, aby nie zostawiać dzieci i zwierząt w zamkniętych, rozgrzanych samochodach. Mimo to nadal regularnie zdarzają się tego typu sytuacje.
Ostatnia miała miejsce we Wrocławiu, na parkingu jednego z supermarketów. Klienci tego sklepu zauważyli dziecko pozostawione bez opieki w rozgrzanym samochodzie. Próbowali otworzyć drzwi samochodu, pojazd był jednak zamknięty.
- Poinformowali o tym fakcie obsługę sklepu, która kilkukrotnie, bezskutecznie, próbowała poprzez megafon wezwać na miejsce właściciela pojazdu. Z uwagi na to, że nikt nie odpowiadał na wezwania, a zamknięty w samochodzie chłopiec miał zamknięte oczy, świadkowie i pracownicy ochrony podjęli próbę nawiązania kontaktu z dzieckiem, które obudziło się dopiero po kilku próbach, po mocnym stukaniu w szybę - relacjonuje Krzysztof Marcjan z biura prasowego wrocławskiej policji.
Nie chciał budzić dziecka
Chłopiec obudził się i otworzył drzwi. Wtedy osoby zebrane wokół auta poczuły gorąco wydobywające się ze środka auta. Według relacji świadków siedmiolatek spędził w zamkniętym samochodzie ponad pół godziny. Był rozgrzany, mokry od potu, zmęczony. Trafił prosto w ręce ratowników medycznych, którzy stwierdzili, że dodatkowe kilka minut w środku mogło zagrozić jego życiu.
Niedługo później przy samochodzie pojawił się ojciec dziecka, zaskoczony widokiem policjantów i ratowników.
- Oznajmił, że syn zasnął w samochodzie, a ten nie chciał go budzić i był tylko kilka minut w sklepie. Na miejsce została wezwana matka chłopca, która przejęła opiekę nad dzieckiem. Natomiast ojciec chłopca został zatrzymany przez policjantów - informuje Marcjan.
O dalszych losach 35-letniego ojca zadecyduje sąd. Jeżeli stwierdzi, że mężczyzna swoim zachowaniem naraził dziecko na utratę zdrowia lub życia, grozić mu będzie do 5 lat więzienia.
Kalka z Łodzi
Do podobnej sytuacji doszło w poniedziałek w Łodzi. Tam 61-letni dziadek zostawił czteroletnią wnuczkę w aucie zaparkowanym w pełnym słońcu i poszedł do sklepu. Również w tym przypadku uwagę na dziecko zwrócili klienci. Mężczyzna, wywołany przez obsługę sklepu, początkowo nie chciał wrócić do samochodu, tylko dokończyć zakupy. Taki pomysł wybili mu z głowy policjanci.
Autor: ib\kwoj / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock