Skazany na karę siedmiu lat więzienia za gwałty na nieletnim ministrancie były ksiądz Paweł K. wychodzi na wolność. Mimo że dyrektor zakładu karnego, w którym K. odbywał karę, wnioskował o umieszczenie go w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie, sąd zastosował wobec niego nadzór prewencyjny i skierował go na terapię. Decyzja jest nieprawomocna. Jednak na razie nie można się od niej odwołać, bo uzasadnienie sądowego rozstrzygnięcia nie jest jeszcze gotowe.
Ksiądz Paweł K. był wikariuszem i katechetą m.in. w parafiach we Wrocławiu i Bydgoszczy, gdzie opiekował się ministrantami. Po raz pierwszy kłopoty z prawem miał w 2005 roku, kiedy został zatrzymany i usłyszał zarzuty związane z posiadaniem pornografii dziecięcej, a także usiłowaniem namówienia nieletnich do seksu. Ostatecznie skazany został jedynie za pierwszy z wymienionych zarzutów na rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Hierarchowie kościelni wówczas ani nie zawiesili go w posłudze kapłańskiej, ani nie podjęli decyzji, aby go odsunąć od pracy z młodzieżą.
W grudniu 2012 roku K. został złapany na gorącym uczynku. Obsługa jednego z wrocławski hoteli zwróciła uwagę na mężczyznę w średnim wieku, który co jakiś czas pojawiał się tam w towarzystwie niepełnoletnich chłopców. W okresie świątecznym przyprowadził 13-letniego ministranta. Recepcjonista powiadomił policję. Przy księdzu znaleziono kamerę i dziecięcą pornografię.
Trzy lata później ksiądz K. został skazany na siedem lat więzienia za szereg przestępstw o charakterze seksualnym. Jednak dopiero w maju 2019 roku zakończyło się wobec niego postępowanie kanoniczne i mężczyznę wydalono ze stanu duchownego.
Paweł K. był jednym z negatywnych bohaterów głośnego filmu dokumentalnego "Tylko nie mów nikomu" autorstwa braci Tomasza i Marka Sekielskich.
Dokument braci Sekielskich o pedofilii w polskim Kościele
Osadzony niebezpieczny
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", Paweł K. nigdy nie przyznał się do winy. Nie zgadzał się z zarzutami i przedstawiał własną wersję wydarzeń. W ocenie psychologiczno-penitencjarnej biegły wskazał, że osadzony jest niebezpieczny i wymaga leczenia.
Przed końcem odsiadki K. w Zakładzie Karnym nr 1 we Wrocławiu, zarówno dyrektor więzienia, jak i prokuratura, wnioskowały o umieszczenie byłego duchownego w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. Trafiają tam najbardziej niebezpieczni przestępcy z całej Polski, którzy skończyli odbywać wyroki, ale zdaniem sądu na wolności mogą zagrażać życiu, zdrowiu i wolności seksualnej innych osób, a prawdopodobieństwo powrotu do przestępczego życia jest - w ich przypadku - bardzo wysokie.
Wniosek o umieszczenie Pawła K. w ośrodku w Gostyninie opiniowali biegli psychiatrzy, psycholog i seksuolog. Ich zdaniem zachodzi wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez niego czynu zabronionego z użyciem przemocy seksualnej.
Ksiądz pedofil na wolności
Na początku września Sylwia Jastrzemska, rzeczniczka Sądu Okręgowego we Wrocławiu poinformowała o decyzji sądu w tej sprawie. Ten zadecydował, że były ksiądz po odbyciu kary nie zostanie skierowany do ośrodka w Gostyninie. Paweł K. został jednak uznany za osobę stwarzająca zagrożenie i ma kontynuować leczenie w trybie ambulatoryjnym.
Sąd postanowił też, że po wyjściu na wolność K. będzie objęty nadzorem prewencyjnym - będzie musiał informować policję o miejscu zamieszkania, zatrudnieniu i wyjazdach. Ponadto będzie musiał uczestniczyć w terapii dla przestępców seksualnych oraz terapii mieszanych zaburzeń osobowości w Centrum Psychiatrii Środowiskowej w Zabrzu. Jego DNA, odciski linii papilarnych oraz zdjęcia pozostaną w policyjnych bazach danych.
Wyrok Pawła K. kończy się 22 września. Decyzja, na podstawie której wychodzi na wolność, jest nieprawomocna. Do tej pory nie powstało pisemne uzasadnienie, o które wnioskowała prokuratura, która w drugiej instancji będzie się starać o umieszczenie mężczyzny w Gostyninie. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", od sporządzenia uzasadnienia do rozpatrzenia zażalenia może minąć nawet ponad miesiąc. W tym czasie Paweł K. będzie przebywał na wolności.
Biuro prasowe sądu - w rozmowie z reporterką TVN24 - tłumaczy, że nawet gdyby uzasadnienie było gotowe od razu, to zażalenie trafia już do sądu apelacyjnego. Trzeba przesłać tam wszystkie dokumenty, wyznaczyć sędziego i termin rozprawy. Zdaniem biura prasowego nie było szans, aby zdążyć z taką rozprawą do dnia opuszczenia przez Pawła K. zakładu karnego.
Źródło: TVN24, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: tvn24