Ruchliwe skrzyżowanie w centrum Wrocławia. Pod nadjeżdżający tramwaj niemal wjechał kilkuletni rowerzysta. Jego dorosła opiekunka została z tyłu. - Motorniczy na szczęście zdążył wyhamować - opisuje autor nagrania, które trafiło na Kontakt24.
Wtorkowy poranek w centrum Wrocławia. Skrzyżowanie ulic Kazimierza Wielkiego, Skargi, Oławskiej i placu Dominikańskiego. Na nagraniu przesłanym nam na Kontakt24 widać jadący od strony ulicy Kazimierza Wielkiego tramwaj. W tym czasie skrzyżowanie przecina dziecko na rowerze, za nim jedzie dorosła kobieta. Nie wiadomo, czy mama, czy opiekunka malucha. Kobieta zatrzymuje się, a dziecko niemal wjeżdża pod tramwaj.
- Na szczęście maszynista zdążył zahamować, a dziecko nie wjechało dalej pod ruszające samochody - komentuje pan Jerzy, autor nagrania. OGLĄDAJ TELEWIZJĘ NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
"Zbyt duże niebezpieczeństwo"
Jak przyznaje mężczyzna podobne sytuacje obserwuje częściej. - Szczególnie teraz, gdy zrobiło się ciepło, a rodzice z dziećmi wyszli na rowery. Dorośli nie zawsze przewidują, co się może stać - komentuje pan Jerzy. I dodaje, że - jego zdaniem - na skrzyżowaniach takich, jak to widoczne na nagraniu, nie powinno się w ogóle jeździć z małymi dziećmi., bo to zbyt duże niebezpieczeństwo. Z nagraniem zapoznała się już policja. Jak mówi Krzysztof Marcjan z biura prasowego wrocławskiej policji ze wstępnych analiz wynika, że kobieta wraz z dzieckiem prawdopodobnie wjechała na skrzyżowanie na czerwonym świetle. - Jeżeli mamy pod opieką dziecko poniżej 10 roku życia możemy poruszać sie po chodniku, ale pamiętajmy, że jesteśmy tam gościem - podkreśla Marcjan.
Prezes MPK: tu mieliśmy szczęście
To, jak wyglądała sytuacja z perspektywy motorniczego tramwaju widać na nagraniu udostępnionym przez wrocławskie MPK. Przez chwilę widać, jak pojazd nabiera prędkości. Moment później motorniczy musi hamować, bo na drodze pojawia się mały rowerzysta. Sprawę komentuje Krzysztof Balawejder, prezes wrocławskiego MPK: - Tramwaj to kilkadziesiąt ton, których nie da się zatrzymać na odcinku jednego czy dwóch metrów. To wymaga kilkunastu metrów, tu mieliśmy to szczęście, że tramwaj dopiero ruszał spod świateł, dzięki temu motorniczy błyskawicznie mógł zahamować, ale w wielu wypadkach to nie byłoby możliwe i skończyłoby się tragicznie.
Źródło: Kontakt24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24/ Jerzy